Z podróżami nie będzie tak źle, jak mówią, ale też nie tak dobrze, jak wszyscy byśmy chcieli. I to w zasadzie jest dobra wiadomość, bo już dzisiaj widać, że najbardziej czarne scenariusze sprzed jeszcze paru tygodni są zdecydowanie zbyt pesymistyczne.

Jak po 11 września

Choć mówi się, że obecna sytuacja jest bez precedensu, to przecież precedensy już były. Azja ma za sobą epidemię SARS, a cały świat – 11 września 2001. Wtedy też mówiono, że latanie się skończyło, świat nie będzie taki sam, nie ma powrotu do dnia wczorajszego. A później zaczęliśmy latać więcej niż kiedykolwiek. Owszem, z uciążliwymi kontrolami bezpieczeństwa, raz włączając notebooki, za miesiąc – rozkręcając obiektywy, czasami zdejmując buty. Świat trochę się zmienił, ale nieco zgrzytając i trzęsąc się, wrócił w stare koleiny. Jak bardzo będzie trzęsło i zgrzytało tym razem?

Wszystkie odcienie Wadi Rum, Jordania, fotowyprawa

Możliwe, że będziemy podróżowali obowiązkowo w maseczkach. Niewykluczone, że przed przekroczeniem granicy trzeba będzie przejść test na wirusa. Jak się pojawi szczepionka, to konieczność okazania aktualnego szczepienia bardzo prawdopodobna. To ostatnie to zresztą żadna nowość, do wielu krajów wjazd jest możliwy pod warunkiem posiadania dowodu szczepienia na to czy tamto. Pewnie, tak jak po 11 września, te wymogi będą się co jakiś czas zmieniały. Teraz mogą się zmieniać nie tylko z czasem, ale i z szerokością geograficzną – różne kraje mogą mieć różne restrykcje względem przyjeżdżających. Niedawno władze Czech ogłosiły, że granice tego państwa będą zamknięte przez rok i Czesi wakacje spędzą, podziwiając miejscowe atrakcje. Kilka dni później te same władze z dumą ogłosiły, że negocjują z Chorwacją warunki, na jakich Czesi będą mogli spędzić tegoroczne lato nad Adriatykiem. Mało to spójne i konsekwentne? Witajcie w chaotycznym świecie po koronawirusie!

Wyścig do portfela turysty

Turystyka się skończyła, niektórzy głoszą. Jeśli tak, to już powinno ruszyć wyburzanie tysięcy hoteli. Można połączyć to z utylizacją zbędnych samolotów, rozbijając je o te hotele – przynajmniej będzie widowiskowo i jakiś film katastroficzny da się przy okazji nakręcić. A już całkiem serio – turystyka to 20% przychodów Grecji i Portugalii, ponad 30% Islandii, Gruzji czy Kambodży, a po 15% Austrii i Hiszpanii. Dla całej UE to średnio prawie 12% PKB, a do tego mniej więcej tyle samo procent miejsc pracy. Nie wyobrażam sobie, żeby jakikolwiek decydent lekką ręką to obciął. A wręcz przeciwnie – już zaczął się wyścig, kto pierwszy zaprosi turystów. Wiadomo, że mniej osób zdecyduje się na wyjazd za granicę, a do tego część po prostu nie będzie mogła wyjechać – choćby dlatego, że akurat ich kraj z powrotem zamknął granice lub wprowadził restrykcje przekreślające sens podróży. Kto pierwszy otworzy swoje hotele i plaże w sezonie, ten najmniej oberwie ekonomicznie i… politycznie. Wyspy Kanaryjskie zapowiadają, że będą pierwsze, które otworzą się na międzynarodową turystykę – już w październiku 2020. Raczej jednak pierwsze nie będą, bo Grecja chce zaprosić turystów od połowy lipca, a Turcja – jeszcze w czerwcu.

Kiedy nas wypuszczą, dokąd nas wpuszczą

Kraje będą się otwierały w różnym tempie, ale też nie na wszystkich turystów. Mówi się o turystyce selektywnej – z krajów o niskim zagrożeniu i do krajów w miarę bezpiecznych. Może się okazać, że np. we wrześniu będziemy mogli pojechać do Włoch, ale nie do USA (które będzie jeszcze zamknięte dla wszystkich) ani do Australii (która np. Polskę uzna za „niedostatecznie” zdrową). Konfiguracja może się zmieniać z miesiąca na miesiąc. Przez co najmniej kilka najbliższych miesięcy trzeba będzie reagować dynamicznie i jechać tam, gdzie akurat da się pojechać.

Skalne formacje Wadi Rum, Jordania, pustynia, warsztaty fotograficzne

Wymuszona kameralność

Oprócz dodatkowych kontroli i wymogów przy przekraczaniu granic, czekają nas zmiany podczas samego podróżowania. Mówi się o obowiązkowym pozostawianiu co trzeciego wolnego miejsca w samolotach i autobusach. Dyskutuje się organizację pracy hoteli tak, aby turyści jak najmniej się spotykali (jak udostępniać baseny? bufet czy prościej posiłki serwowane do pokojów?). Prawdopodobne są dodatkowe wymogi sanitarne – codzienna dezynfekcja wszystkich pomieszczeń wspólnych hoteli i restauracji, może naświetlanie UV. Pojawiają się pomysły, aby nie łączyć w jednym obiekcie grup z różnych krajów. Turystyka masowa jest potężnym problemem, a im bardziej masowa – tym większym. Zapewne będzie łatwiej z mniejszymi grupami, nocującymi w niewielkich hotelach (optymalnie – jeden hotel na jedną grupę), podróżującymi własnym środkiem transportu. Taka bardziej kameralna turystyka pewnie nie będzie jedyną opcją, ale będzie łatwiejsza do realizacji, podlegająca mniejszym restrykcjom i ograniczeniom.

Kameralność będzie kosztowała. Dodatkowe wymogi sanitarne, kontrole, szczepienia – także. Podróżowanie stanie się droższe i mniej egalitarne. Przy okazji stanie się bardziej osobistym przeżyciem, przygodą z nutą niespodzianki. No i tradycyjnie zatłoczone miejsca zapewne w najbliższym roku będą wyjątkowo luźne.

 

 

 

  1. To mi się podoba”Zapewne będzie łatwiej z mniejszymi grupami, nocującymi w niewielkich hotelach (optymalnie – jeden hotel na jedną grupę), podróżującymi własnym środkiem transportu.” To my!!!
    Już się cieszę, szczególnie „na posiłki serwowane do pokojów”. Jak dobrze być optymistą, mam nadzieję, że trafiłeś z prognozami, a na Wadi Rum i w Petrze będzie nas mniej niż zazwyczaj.

    1. Ale jeśli będą ograniczenia wyjazdów zagranicznych to: 1) mnie nie będzie, dla mnie Polska to zagranica, 2) będzie Wam trochę tłoczno. Podobno najluźniej będzie w strefach przymiejskich,dla typowego Janusza to za blisko … musi szoferować co najmniej godzinę 🙂

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *