Cotes d'Armor, Bretania

Bretania: nasze plany kontra francuskie zwyczaje

Zaplanowanie fotowyprawy to dość skomplikowane puzzle. Wybrać fajne miejsca na plenery, poukładać je w rozsądnej kolejności, sprawdzić czasy przejazdów między plenerami i z plenerów do hoteli, dopasować to wszystko do godzin wschodów i zachodów słońca, a wreszcie sprawdzić pod kątem przepisów o czasie pracy kierowcy. Rzadko taka układanka wychodzi przy pierwszym podejściu, ale w końcu wszystkie klocki udaje się powstawiać na miejsca. Przygotowywanie fotowyprawy do Francji podnosi poprzeczkę, bo dochodzą lokalne zwyczaje. I Francuzi, bardzo do tych lokalnych zwyczajów przywiązani.

Cotes d'Armor, Bretania

Cywilizowany człowiek nie je po godzinie 14

Jednym z bardziej uświęconych francuskich rytuałów są godziny posiłków. Obiad należy jeść między godziną 12 a 14. A jeśli ktoś wolałby później? Nie ma zakazu. Możliwości zjedzenia też nie ma, bo wszystkie restauracje są po 14 zamknięte. Otwierają się dopiero o 19 i oferują posiłki aż do godziny 21. Ustalone godziny nie podlegają negocjacjom, a ich nienaruszalność stanowi francuski wkład do rozwoju cywilizacji, dzięki któremu mniej rozwinięte ludy nauczą się, kiedy jest właściwa pora jedzenia. Negocjować to sobie możemy pory roku lub godziny wschodów i zachodów słońca, a nie obiady i kolacje. W przypadku posiłków pozostaje tylko dopasowanie się do nieuchronnego, co też czynimy, tak żonglując plenerami, przejazdami i zachodami słońca, aby uczestnicy mieli zarówno fajne plenery, jak i obiady.

Dom we mgle, Bretania, warsztaty fotograficzne

Pomarańcze z Cotes d’Armor

Powyżej fotografie z pleneru tuż przy naszym poprzednim hotelu. Pomarańczowe skały Cotes d’Armor można było fotografować nawet z okna pokoju hotelowego, choć wyjście na zewnątrz dawało nieco większe możliwości kreacyjne. Znowu mieliśmy mgłę, słynnych bretońskich, łamiących latarnie morskie fal nadal nie widać, za to był piękny odpływ, dzięki któremu znowu była okazja do kompozycji z wody i głazów.

Pomarańczowa wyspa, Bretania, fotowyprawa

Jak widać, opuściliśmy koniec świata (Finistere) i dotarliśmy do Armoryki. Za chwilę ruszamy sprawdzać, czy trzeci raz pod rząd na porannym plenerze będziemy mieli mgłę.