Nasza trzecia marokańska fotowyprawa zaczęła się bardzo optymistycznie – tym razem wszystkie bagaże doleciały wraz z nami. Po noclegu w Casablance ruszyliśmy na północ – najpierw na chwilę do Rabatu, a później do Szafszawanu. W twierdzy Chellah w Rabacie przywitały nas stada bocianów. Szczyty murów, wieża minaretu i niektóre drzewa zostały przerobione na gniazda, a Marokańczycy zaakceptowali utratę górnych części fortecy. Tuż za twierdzą Chellah płynie rzeka, co pewnie jest powodem, że tyle tych ptaków upodobało sobie zabytkowe ruiny. Bociany nie przejmują się turystami i przyglądały się nam równie uważnie, co my im.
Tuż przed końcem dnia zdążyliśmy jeszcze do Niebieskiego Miasta. Jak widać, rozgrzewka fotograficzna wśród uliczek Szafszawanu się odbyła, ciąg dalszy jutro przed świtem. Spodziewajcie się więcej niebieskich uliczek z niebieskimi drzwiami i niebieskimi okiennicami.