…tyle wynosiła łączna liczba naszych godzin snu w czasie warsztatów Czarowne Świętokrzyskie. W nocy z czwartku na piątek spaliśmy 2 godziny, w sobotę – 3 godziny, a niedziela to już był był prawdziwy wypas, bo aż 4 godziny. Mamy nadzieję, że z niewyspania nie bzdurzyliśmy za bardzo, ale o tym niech się wypowiedzą uczestnicy 🙂 Zakładając oczywiście, że uczestnicy, którzy spali w sobotę 3 godziny, a w niedzielę – 4 (nie pytaliśmy, co robili w noc przed przyjazdem na warsztaty :)), byli bardziej przytomni… 🙂
Pytanie, co robiliśmy na warsztatach w nocy, zamiast spać, wcale nie jest niedyskretne, więc można je śmiało zadawać. A właściwie już nie trzeba, bo sam odpowiem: ścigaliśmy zachodzące słońce, później wzmacnialiśmy się pysznym jedzeniem u licencjonowanej świętokrzyskiej czarownicy, dyskutowaliśmy o fotografii w ogóle, a o naszych zdjęciach w szczególności, a następnie pędziliśmy na wschód słońca. No i gdzieś w międzyczasie – spaliśmy.
I spieszę zapewnić, że wspólnie z Ewą wcale nie byliśmy tacy wredni, żeby kogoś do czegoś zmuszać, a już z pewnością nie odważylibyśmy się nikogo wyciągać z ciepłego łóżka o 3 nad ranem. Wszyscy sami szli. W sobotę prawie w komplecie wstali na świtańca pod przewodnictwem Ka_tuli, a w niedzielę frekwencja o 3.30 była stuprocentowa! I jeśli ktoś szukał dowodu, że fotografia to nie jest hobby dla normalnych ludzi, to może nie szukać dalej.
Wszystkim uczestnikom bardzo dziękujemy za zaangażowanie, pozytywne nastawienie (niezależne od pory dnia i nocy) oraz za bardzo miłą atmosferę.
A teraz idziemy paść. Dobranoc!