Jak ubezpieczyć drona, gdzie ubezpieczyć, a przede wszystkim – przed jakimi nieszczęściami warto go ubezpieczyć? A że warto – ja już miałem okazję się przekonać.
Latanie jest fajne. Aż przestaje być fajnie
Dron nieco się różni od innych sprzętów, które fotograf nosi w plecaku. Jest zapewne jedynym narzędziem fotograficznym, którego użycie regulują osobne przepisy. Jedynym, na którego użycie w pewnych sytuacjach trzeba mieć zezwolenie. I jedynym, nad którym nie ma się pełnej kontroli. Owszem, można upuścić obiektyw, potknąć się o statyw, wrzucić aparat do wody – ale to wszystko wypadki, które są skutkiem pewnych zaniedbań, nieuwagi czy lekceważenia ryzyka. Przy zachowaniu 12 zasad bezpiecznego fotografowania, nic złego nie powinno się wydarzyć. Z dronem jest inaczej, bo mimo dołożenia wszelkich starań i dmuchania na zimne, coś się może zdarzyć. Coś – to awaria sprzętu lub błąd oprogramowania. Zdarza się. Tyle, że awaria aparatu lub błąd jego oprogramowania skutkuje brakiem możliwości zrobienia zdjęcia. W przypadku drona skutkiem awarii może być upadek lub… odlot w siną dal. A utrata drona może się okazać tylko początkiem problemów.
Ubezpieczenie drona a ubezpieczenie pilota
Spadający czy odlatujący w nieznane dron to jeden problem, ale może się pojawić i drugi – na co on spadnie? I kto poniesie odpowiedzialność za szkody, które będą skutkiem tego upadku? Ostatnie pytanie jest retoryczne – za szkody odpowiada pilot drona. Chyba że ma ubezpieczenie od odpowiedzialności cywilnej.
Dlatego przydaje się ubezpieczenie chroniące przed dwoma sytuacjami: kosztami utraty lub naprawy drona oraz kosztami odpowiedzialności za szkody, których dron narobi. Dobrze jest więc mieć ubezpieczonego drona, ale też dobrze jest samemu się ubezpieczyć jako pilot drona. To pierwsze to coś przypominającego rozszerzoną gwarancję lub auto casco (w tym przypadku zwane aero casco, ale skrót ten sam – AC). To drugie to odpowiedzialność cywilna (OC) za szkody wyrządzone przez naszą maszynę latającą. AC i OC to dwa różne ubezpieczenia – warto mieć oba.
Dezercja Mavica Mini
To nie był pierwszy lot dronem DJI Mavic Mini. Nie był to też lot najdalszy, za to – najkrótszy. Trwał niespełna półtorej minuty, z czego pierwsza połowa czasu to zawis na dwóch metrach i czas na sprawdzanie poprawności wszystkich ustawień i wskazań aplikacji DJI Fly. Następnie podniosłem drona na wysokość około 30 metrów, gdzie miał pozostać w zawisie. Przez chwilę faktycznie wisiał, po czym odleciał, nie reagując na sygnały kontrolera. Z imponującą prędkością uderzył w konstrukcję mostu. Koniec lotu, nie koniec problemów.
Gwarancja czy ubezpieczenie?
Nie bez pewnych komplikacji odzyskałem drona (a przynajmniej jego znaczną część). Ponieważ rozbicie Mavica Mini nie było efektem mojego błędu, zdecydowałem się skorzystać z gwarancji. Wypełniłem zgłoszenie gwarancyjne na stronie DJI, udostępniłem logi z lotu. Szybko dostałem naklejkę na paczkę do serwisu w Niemczech. Zapakowałem wrak drona i wysłałem. Po dwóch tygodniach (z czego ponad tydzień paczka ze zwłokami Mavica Mini wędrowała do serwisu) otrzymałem nowego drona. Serwis uznał, że wina była po stronie sprzętu, więc cała operacja odbyła się w ramach gwarancji.
A gdyby uznał, że wina była po mojej stronie? W takim przypadku miałem jeszcze w zanadrzu ubezpieczenie.
DJI Care Refresh – możesz rozbić drona, ale…
Kupując Mavica Mini zdecydowałem się na dorzucenie do koszyka DJI Care Refresh. To ubezpieczenie sprzętu, pozwalające na dwukrotną w ciągu roku wymianę uszkodzonego drona na nowy – za opłatą, ale znacznie niższą niż koszt zakupu nowego drona. Co istotne, uszkodzenie może powstać z winy operatora. Do niedawna warunkiem skorzystania z tego ubezpieczenia było dostarczenie do serwisu zwłok drona – rozbitego, utopionego, nawet spalonego. Chroniło to przed wieloma wypadkami, ale nie przed wszystkimi. Jeśli dron utopił się w miejscu niedostępnym lub odleciał w siną dal – z ubezpieczenia nici. Tak było, ale to już się zmieniło – niestety, tylko dla najnowszych modeli. Starsze (DJI Mavic Mini, DJI Mavic Pro i Mavic 2 Pro, Mavic Air) nie są ubezpieczone przed samowolnym odlotem.
Obecnie z DJI Care Refresh można skorzystać także wówczas, gdy drona całkowicie utracimy i nie jesteśmy w stanie dostarczyć nawet jego wraku. Obecnie ubezpieczenie pokrywa także samowolny odlot drona – trzeba wówczas tylko dostarczyć logi, które potwierdzą samowolną ucieczkę drona. Koszt otrzymania nowego drona jest wówczas wyższy niż przy odesłaniu „zwłok” drona do serwisu, niemniej nadal to taniej niż kupować nowego. Uwaga, ubezpieczenie nadal nie pokrywa kradzieży – w przypadku utraty drona trzeba przedstawić logi pokazujące, że kontakt został zerwany w trakcie lotu.
Następnym kruczkiem (choć opisanym w warunkach ubezpieczenia drona) jest wyłączenie sytuacji, gdy lot odbywał się w warunkach niezgodnych z oficjalnymi zaleceniami. W praktyce będzie to oznaczać, że w strefie zamkniętej lub przy silnym wietrze latamy na własne ryzyko. Jak narozrabiamy, sami płacimy. Więcej o warunkach DJI Care Refresh na stronie producenta.
Ile kosztuje ubezpieczenie DJI Care
Dla Mavica Mini ubezpieczenie DJI Care kosztuje ok. 180 zł – czyli 10% wartości nowego drona. Dla droższych modeli koszt ubezpieczenia jest proporcjonalnie wyższy, ale nadal w okolicach 1/10 ceny nowego sprzętu. Oprócz ubezpieczenia płaci się za nowy także ok. 10% ceny. Jest to bardzo rozsądna cena za zmniejszenie stresu przy lataniu.
Warto pamiętać, że DJI Care najlepiej kupić i aktywować wraz z zakupem drona. Da się późnej je dokupić, ale wiąże się to z dodatkowymi zabiegami, w których musimy wykazać, że w momencie aktywacji maszyna była sprawna. Ponadto w ten sposób można ubezpieczyć drona na rok – później można wykupić DJI Care Refresh+, czyli przedłużenie na następne 12 miesięcy. Powyżej 2 lat nie można korzystać z DJI Care Refresh ani DJI Care Refresh+.
Jak ubezpieczyć drona bez DJI Care
Jeśli z jakiegoś powodu nie zdecydowaliśmy na DJI Care albo po prostu używamy maszyny innego producenta, można ubezpieczyć drona w firmach ubezpieczeniowych. Takie ubezpieczenia oferują Ergo Hestia, PZU czy Allianz. Zakres ochrony może być inny niż w DJI Care, np. obejmować kradzież czy zgubienie (choć zawsze warto sprawdzić drobne druczki na temat warunków niezbędnych, aby ubezpieczenie zadziałało). Często te oferty są połączeniem ubezpieczenia samego drona (AC) oraz odpowiedzialności cywilnej pilota (OC).
Ubezpieczenie OC z Finansowachata.pl
Przygoda ze zbuntowanym Mavikiem, który nagle nabrał ochoty na wagary, przekonała mnie, że oprócz DJI Care warto też mieć ubezpieczenie od odpowiedzialności cywilnej. Wprawdzie maszyna o wadze ćwierci kilograma raczej nie miała szans powalić mostu, ale moja wyobraźnia jest w stanie podsunąć scenariusze, gdy nawet tak małe latadło narobi szkód. Rozwiązaniem jest ubezpieczenie OC z Finansowachata.pl – za 104 zł można się ubezpieczyć na rok na kwotę do 350 000 zł i latać po całym świecie. Faktycznym ubezpieczycielem jest Hestia i niejako przy okazji dostaje się OC na różne sytuacje niezwiązane z lataniem.
Lepiej mieć i nie użyć…
…niż nie mieć i potrzebować. Wszystkim latającym życzę, aby nigdy nie musieli korzystać z żadnych ubezpieczeń, ale z pewnością warto taką ochronę mieć. Te urządzenia nie są na tyle przewidywalne i solidne, by można mieć pewność, że jeśli nie zrobi się czegoś głupiego, to nie będzie żadnych problemów. Warto ubezpieczyć drona, zwłaszcza że możliwości tutaj są spore i nie jest to bardzo drogie.
Jeśli ktoś się zastanawia nad kupnem Mavica Mini (czy obecnie DJI Mini 2), koniecznie powinien sprawdzić, czy jego smartfon pozwoli zainstalować i uruchomić DJI FLy – aplikację do sterowania tym dronem.
U góry: wrak odzyskany! W środku nowy, przysłany z serwisu Mavic Mini. Niżej certyfikat ubezpieczenia OC operatora drona z FinansowaChata.pl, a na samym dole kanion Fjadragljufur na Islandii już z nowego, „naprawionego” drona. Ubezpieczonego, oczywiście. 🙂
Na więcej fotografii z góry zapraszam do galerii Świat z drona.