Gdzie stworzyć własne portfolio fotograficzne i gdzie pokazywać zdjęcia – możliwości jest sporo, koniec roku to niezły moment na porządki, na coś się trzeba zdecydować, ale na co? Nie ma jednej dobrej odpowiedzi (choć złe – jak najbardziej), a najwięcej zależy od tego – komu chcemy pokazywać zdjęcia.
Facebook jako portfolio fotograficzne
Opcja najprostsza i jednocześnie – najgorsza. A przy najmniej najgorsza w większości przypadków.
+ zakładanie konta – na początku jest łatwo: konto na FB już jest albo jego założenie to chwila, a później wystarczy zdjęcia wrzucać i wrzucać.
+ publiczność – główny pozytyw: jeśli naszą publicznością są znajomi z Facebooka, to faktycznie najłatwiej w ten sposób do nich dotrzeć. FB ułatwia też docieranie do znajomych znajomych, a jak tego nam mało, to można łatwo kupić reklamy i dotrzeć do nieznajomych.
+ lajki – na FB łatwo o interakcje (czytaj: lajki) – lajk to podstawowa forma interakcji, swego rodzaju grzeczność fejsbukowa, forma podtrzymywania znajomości, lista obecności itp. itd. Kliknąć lajka łatwo, gdy tymczasem kliknąć i przejść z FB do innego serwisu czy strony WWW – to już znacznie większy wysiłek i nie każdemu chce się go podejmować.
To tyle zalet, wad jest ciut więcej:
– prawa autorskie – wszystko, co wrzucone na Facebooka, należy do Facebooka. I żadne dopisywanie „all rights reserved” czy inwokacje do konwencji berneńskiej nic tu nie zmieniają – decyduje regulamin Facebooka, na który zgodził się każdy, zakładając tam konto.
– jakość – pół biedy, że Facebook rekompresuje zdjęcia i masakruje je technicznie (i jest najgorszą jakościowo platformą do prezentacji zdjęć), ale jeszcze będzie wyświetlał je obok politycznych memów, coelhowskich złotych myśli i słodkich selfie. To nie jest najlepsze tło dla fotografii – chyba że robicie słodkie selfie…
– ograniczenie zasięgu – pozornie łatwo na FB zdobywać publiczność, ale znacznie trudniej później do niej dotrzeć. Im więcej mamy fanów i znajomych, tym mniejszy ich procent zobaczy nasze nowe wrzuty – to efekt działania mechanizmu Edge Rank. Jeśli chcemy dotrzeć do wszystkich naszych fanów i znajomych – trzeba wykupić reklamę.
– stabilność – zdecydowanie nie polecałbym FB na portfolio fotograficzne dla miłośników aktów. FB cenzuruje nie tylko goliznę, czasem trudno zgadnąć co było powodem blokady konta. Niezależnie od pilnowania się, żeby nie publikować nic podpadającego, można się pewnego dnia znaleźć w sytuacji: „nie mamy pańskiego konta i co nam pan zrobisz?”.
I jeszcze plus/minus: sensowność opinii. Facebook jako platforma wymiany opinii (nie mylić z wymianą inwektyw) sprawdza się średnio, więc i na rzetelną krytykę własnych prac nie ma co liczyć. Jeśli jednak nie zależy nam na opiniach, a tylko na prezentacji, to problemu nie ma. No i jeśli jako publiczności szukamy normalnych ludzi (a nie fotografów), to na FB o nich łatwo.
Portal fotograficzny
Jeśli chcemy zaprezentować swoje fotografie innym fotografom, to nie będzie niespodzianką, że najłatwiej ich spotkać na portalu fotograficznym. Pozostaje tylko wybrać, czy zależy nam, aby komunikacja odbywała się po polsku (wybór polskich galerii nie jest przesadnie duży), czy też język nie ma znaczenia (tu wybór jest szeroki, wprawdzie dominuje angielski, ale są rosyjskojęzyczne czy włoskie).
+ jakość prezentacji – i techniczna strona wyświetlania, i oprawa zdjęć są lepsze niż na FB (co nie jest takie trudne). Oczywiście, w jednych serwisach jest ładniej, w innych mniej elegancko.
+ prawa autorskie – to jest zadanie obowiązkowe przed założeniem konta: trzeba przeczytać regulamin i upewnić się, że nie ma tam dziwnych zapisów co do praw do zdjęć. Przeważnie nie ma, ale trafiają się wyjątki (np. polska Fotoferia nie pozwala autorom usuwać zdjęć, gdy trafiły one do wyróżnionych galerii).
+ zasięg – żaden portal fotograficzny nie ma miliarda użytkowników, jak FB, ale niektóre są całkiem masowe i potrafią „nagonić” widzów, czego dowodem np. moje najpopularniejsze w tym roku zdjęcie na 500px. Portale niszowe też mogą mieć swoje zalety, np. gdy zależy nam na dotarciu do specyficznej publiczności. Z tego punktu widzenia polskie portale wcale nie są muszą być odrzucane na rzecz światowych gigantów, typu Flickr – jeśli ze względów zawodowych lub osobistych zależy nam, aby nasze fotografie były oglądane przez polską publiczność.
+/- publiczność – do portali fotograficznych zaglądają osoby zainteresowane fotografią – co jest zaletą, jeśli chcemy, aby nasze zdjęcia oglądali głównie inni fotografowie. Jeśli jednak wolelibyśmy bardziej „normalnych” ludzi, bo np. szukamy klientów na zdjęcia ślubne lub specjalizujemy się w relacjach z lokalnych wydarzeń, to portfolio fotograficzne na światowym 500px.com czy 35photo.ru niekoniecznie będzie dobrym wyborem.
W przypadku dobrze wybranego na portfolio fotograficzne serwisu, wady nie są poważne, niemniej właśnie pod kątem portfolio mogą się okazać uciążliwe:
– nadal nie jesteśmy u siebie – jak podpadniemy administracji, to nam zablokuje konto lub usunie zdjęcia. W niektórych serwisach są też ograniczenia co do dopuszczalnej tematyki, niekiedy stosowana jest też moderacja pod względem jakości i wartości estetycznej. Jeśli nie mamy ochoty tolerować, aby kto inny decydował, co możemy pokazać, to… cóż.
– wielki wyścig – na portalach wszystko kręci się wokół ocen i rankingów. Jeśli nie chcemy brać udziału w wyścigu na oceny/lajki/gwiazdki, to… cóż.
– inwestycja w przyszłość – nawet jeśli nikt nam nie usunie konta ani nie będzie moderował zdjęć, a obowiązujące zasady nam pasują, to… zasady się zmieniają, zmieniają się też właściciele serwisów, a bywa, że same portale znikają. Inwestowanie czasu i pracy w budowę portfolio fotograficznego może się okazać krótkowzroczne.
Własna strona WWW jako portfolio fotograficzne
Jako właściciel i twórca portfolio fotograficznego na własnej stronie WWW pewnie Was zaskoczę stwierdzeniem, że własna galeria na własnej domenie nie jest dla każdego. Owszem, są zalety, ale także wady.
+ „szlachcic na zagrodzie…” – samemu się ustala zasady i samemu je sobie łamie. Pod względem tego, co się prezentuje, jedynym ograniczeniem jest prokurator. Pod względem sposobu prezentacji ogranicza tylko wyobraźnia i umiejętności informatyczne (alternatywnie: zasoby finansowe). Na portalach fotograficznych musimy się wpasować w istniejącą formę, tutaj sami sobie tworzymy formę – nie tylko w sposobie prezentacji zdjęć, ale także kwestii komentarzy (lub ich braku), wideo (i innych form multimedialnych) czy dodatkowych funkcji. Jeśli potrzebujemy coś, czego nie oferują nam portale – na własnej stronie możemy to sobie zbudować. Tu nie ma problemu z elementami komercyjnymi (na co niektóre portale nie patrzą przychylnie), nie jesteśmy też zobligowani do trzymania się wyłącznie fotografii.
+ bardzo elitarne towarzystwo – to pół żartem, pół serio, ale faktycznie: jeśli nasza fotografia nie pasuje do tego, co dominuje na portalach, to własne portfolio fotograficzne pozwoli się uwolnić od niepożądanego sąsiedztwa.
+ inwestycja w przyszłość – własnej strony WWW może nas pozbawić jedynie brak środków finansowych (i prokurator), a praca włożona w promocję będzie najbardziej efektywna, bo nie grozi nam wywalenie z własnej galerii. Nie grozi nam też jej zamknięcie czy zmiana zasad gry.
Niestety, są też wady, które trzeba przeanalizować – czy na pewno nie przeważają nad zaletami:
– koszt – FB jest za darmo, portale fotograficzne mają darmowe konta (choć niektóre mają też konta płatne, oferujące nieco więcej możliwości), natomiast własna strona WWW kosztuje. W pierwszym roku to może być kilkadziesiąt złotych, w następnych – raczej przekroczymy 200 zł (hosting i jedna domena, czyli adres internetowy), choć jeśli zachce nam się różnych fanaberii technologicznych, to cena może być kilkukrotnie wyższa. Dla WordPressa jest wiele rzeczy darmowych, ale też co ciekawsze i ładniejsze są płatne (tutaj jest kilka płatnych dodatków, niektórych z nich nie widać, ale bardzo nam ułatwiają życie).
– bądź sam sobie informatykiem – jedną z zalet WordPressa (na którym zbudowany jest niniejszy blog, ale także Fotezja) jest bogactwo dostępnych wtyczek robiących wszelkie możliwe i niemożliwe rzeczy. Trzeba jednak samemu sobie odpowiednią wtyczkę znaleźć, sprawdzić, zainstalować, a później dbać o aktualność wszystkich mechanizmów. To właściwie taki bardziej +/-, bo z jednej strony trzeba dbać, aktualizować, konfigurować i backupować, ale z drugiej strony – jak coś zaczyna wyglądać retro albo po prostu przestało nam się podobać, to sobie samemu zmieniamy. Tymczasem jak nam się przestaje podobać FB czy serwis fotograficzny, to możemy sobie co najwyżej pójść gdzie indziej. Administrowanie WordPressem nie jest trudne, niemniej jeśli ktoś z głębokiego przekonania jest atechniczny, to portfolio fotograficzne na własnym WWW nie jest dla niego.
– publiczność – pozyskiwaniem widzów na własną stronę WWW też trzeba się zajmować samemu – przez anonse na FB, G+, płatne reklamy, SEO, pozycjonowanie, networking itp. itd. Jeśli nie zadbasz o dotarcie z informacją do odbiorcy, to pies z kulawą nogą nie zajrzy na stronę WWW. Pod tym względem FB czy portale fotograficzne są zdecydowanie łatwiejsze, ale… na własnej stronie WWW masz swoją własną publiczność. Jeśli ktoś przyszedł, to przyszedł specjalnie dla Ciebie, żeby obejrzeć Twoje zdjęcia – a nie pojawił się, bo np. nudził się i coś przypadkowo kliknął na FB.
Koniec roku to dobry czas na przemyślenia, podsumowania i decyzje co do przyszłości. Skutecznego decydowania, gdzie będzie można oglądać Wasze portfolio fotograficzne!
Zdjęcia powyżej z Pragi.