Znacie tłumaczenie złodziei fotografii: „Wziąłem zdjęcie, bo je znalazłem w internecie, a nie wiedziałem, kto jest autorem”? No to właśnie takie wyjaśnienia straciły resztki wiarygodności. Google zmienił drobny element w wyszukiwaniu i już nie da się twierdzić, że „chciałem się spytać o zgodę, ale nie wiedziałem, jak znaleźć autora”. Dzięki ruchowi Google ochrona praw autorskich fotografa nieco się poprawiła.
Tylko jeden przycisk
Zobaczcie zrzut ekranu poniżej. W porównaniu z tym, jak ten ekran wyszukiwania obrazów w Google.com wyglądał jeszcze kilka dni temu, zmieniły się dwie rzeczy. Przede wszystkim zniknął przycisk Pokaż obraz, który dotąd pozwalał wyświetlić i pobrać zdjęcie w pełnej rozdzielczości, bez wchodzenia na stronę WWW, gdzie to zdjęcie zostało opublikowane. Teraz przycisku Pokaż obraz nie ma, więc jeśli ktoś chce obejrzeć zdjęcie, to musi kliknąć przycisk Strona i powędrować tam, gdzie autor opublikował fotografię. Owszem, stamtąd może pobrać zdjęcie w pełnej rozdzielczości (lub nie może, w zależności od zastosowanych przez twórców strony WWW środków technicznych), ale z pewnością nie może twierdzić, że nie wie, skąd się wzięło zdjęcie.
Dodatkowo pod zdjęciem (a nie gdzieś z boku, jak wcześniej) pojawia się informacja, że może być ono chronione prawami autorskimi. Nie, żeby taka informacja coś naprawdę uświadamiała nieuświadomionym, ale być może jeszcze trudniej się będzie zasłaniać nieświadomością – o tę kwestię pytać F-Lexa. Nie, żeby się tych nowych mechanizmów Google’a nie dało obejść, ale będzie to wymagało nieco więcej kombinacji.
Dobry Google… przed sądem
Google sobie nagle przypomniał o fotografach i ich prawach nie dlatego, że taki jest dobry (choć zapominalski). Te zmiany to skutek dwóch latach procesowania się z Getty Images przed Komisją Europejską. Google uznał, że raczej nie wygra tego sporu, więc poszedł na ugodę i zmienił sposób prezentacji obrazów w wyszukiwarce. Niespełna rok temu Komisja Europejska nałożyła na Google karę 2,4 miliarda euro za kombinacje z wynikami wyszukiwania i nadal bada, czy wyszukiwarka wyszukuje fair. Jak widać Komisja Europejska i kilkumiliardowa kara sprawia, że duży koncern robi się życzliwy dla właścicieli praw autorskich. Liczę na to, że to nie ostatnie słowo Google, jeśli chodzi o ochronę praw autorskich fotografów.
Zdjęcie na górze pochodzi z Gruzji, a my zapraszamy na następną fotowyprawę do Gruzji i jeszcze dorzucamy Armenię w bonusie. 😉