Wybór i selekcja zdjęć jest prawdopodobnie najtrudniejszym zadaniem, przed którym staje fotoamator. Zawodowcy tego problemu nie mają, bo zwalają robotę na fotoedytorów. Jednak przez trudy do gwiazd – trudne decyzje podejmowane podczas wyszukiwania perełek procentują podczas następnych plenerów.
Czas po wyjeździe fotograficznym to mnóstwo zajęć związanych z powrotem do rzeczywistości, a przecież jeszcze trzeba jakieś kadry z wyjazdu pokazać znajomym. Na szybko coś się wybiera – nawet niekoniecznie źle, ale te pierwsze wybory to najczęściej kadry najbardziej oczywiste. Owszem, udane i ciekawe, ale o tym, że są takie, przeważnie wiemy zaraz po wciśnięciu spustu migawki. Tymczasem w głębi dysków twardych spoczywają nieznane perełki, które czekają, aż fotograf będzie miał chwilę czasu, aby je odkryć.
Warto tak raz na rok lub dwa przejrzeć uważnie swoje starsze zdjęcia. Dobrze jest wówczas patrzeć nie na „hity”, ale na kadry do tej pory pomijane. Pewnie większość z nich się nie spodoba. Ale jeśli będziemy uważnie patrzeć, pewnie znajdziemy przeoczony skarb. Może trudno go dostrzec, bo ma zły balans bieli albo jest nieco niedoświetlony. Zapewne nie wiążemy z nim żadnych nadziei, nie budzi wspomnień, nie uruchamia ciągu skojarzeń – gdyby było inaczej, już dawno zostałby zauważony.
Bywa i tak, że nawet pamiętamy, że patrzyliśmy już kiedyś na to zdjęcie, ale wówczas nam się nie podobało. A teraz nagle zauważamy jego potencjał i nieoczywisty urok. Bywa i tak, bo zdjęcia trwają, ale nasze gusta, opinie, także umiejętności się zmieniają. Mogło nam się kiedyś udać zrobić świetne zdjęcie, ale wówczas nam się nie podobało. Potrzebny był czas, abyśmy dorośli do docenienia go. Dlatego warto cyklicznie wracać do fotograficznego urobku sprzed lat. Może cały czas gdzieś tam tkwi perła?
Oba zdjęcia powyżej wykopane przy okazji przeglądania zdjęć w trakcie szykowania fotowyprawy do Gruzji 2016.