Maroko, Erg Chebbi

FB: Twoje zdjęcia należą do nas

Z pewną nieśmiałością Facebook szykuje drobną poprawkę w regulaminie, zgodnie z którą cokolwiek wrzucisz na fejsa, będzie mogło zostać użyte w reklamie. Co więcej, nie tylko w reklamie samego Facebooka, ale także dowolnej firmy, która będzie mogła zapłacić Zuckerbergowi i wykorzystać w reklamie Twoje zdjęcia, komentarze, no i oczywiście zdjęcie profilowe. Dla uproszczenia wszystkim życia: nikt nie będzie Ci zawracał głowy pytaniami o zgodę na użycie czegokolwiek, nie będziesz też musiał odpowiadać na pytania o numer konta bankowego, na które ma być przelane honorarium za wykorzystanie zdjęć. Nie będzie zawracania głowy, bo użycie zdjęć użytkowników i sprzedanie ich do celów reklamowych nie będzie wymagało zgody i nie będzie wiązało się z żadną zapłatą. Weźmiemy sobie Twoje fotki, sprzedamy je i co nam zrobisz? No nic nie zrobisz, bo tak sobie zmodyfikowali regulamin twarzoksiążki, a jak komuś się nie podoba, to może rozpocząć procedurę likwidowania konta.

Na razie coś Zuckerberga powstrzymuje przed tym upraszczaniem wszystkim życia – nowy regulamin miał wejść w życie 5 września, ale jeszcze nie wszedł. Jestem jednak spokojny, że wejdzie. Instagram już zastosował regułę: „wszystkie twoje zdjęcia należą do nas”, więc i FB to zrobi. Zwłaszcza że od pewnego czasu Instagram jest własnością Facebooka.

Maroko, Erg Chebbi

No i jak teraz żyć? Ci, którzy od szatańskiego wynalazku Zuckerberga trzymali się z daleka, pewnie się utwierdzają w przekonaniu, że słusznie zrobili. Nie jestem przekonany, że ta forma ludyzmu ma sens. Facebook to narzędzie – młotkiem też nie należy wymachiwać na lewo i prawo, bo można sobie coś przytłuc. Wystarczy nie dawać Zuckerbergowi niczego, czego mu oddać nie chcemy. Jeśli nie chcemy mu oddać zdjęć, to ich nie wrzucajmy na tablicę. Zwłaszcza ze zdjęciami bliskich lepiej unikać niezręcznej sytuacji, gdy np. czyjaś szanowna babcia zostałaby twarzą środków na hemoroidy.

Cokolwiek wrzucimy na tablicę, jest prezentem dla Zuckerberga. Wrzucanie zdjęć to ich oddanie do dowolnego wykorzystania – gdy tylko nowy regulamin wejdzie w życie. Ale zalajkowanie zdjęcia, które mamy na własnej stronie WWW czy w dowolnym innym serwisie, to tylko wrzucenie linka. Owszem, FB wyświetla wówczas miniaturkę zdjęcia (ostatnio ta miniaturka jest nawet spora), ale nie nabywa do nich żadnych praw. Pisze o tym Mecenas także w komentarzu tutaj.

A niezależnie od tego, czy się jest na fejsie, czy nie, zdjęcia warto podpisywać – także ze względu na istnienie fejsa, ale też gieplusa, pinteresta i prawnego projektu osierocania zdjęć. No i ograniczanie swojej obecności w sieci wyłącznie do Fejsbuka może się przykro skończyć, np. dlatego, że fejsbuk może każdego zniknąć.  I nawet nie pomacha na do widzenia.