Krąży po internecie i sąsiedzkim blogu pomysł, że jeśli mamy klientowi oddać to, co mamy najlepszego, to powinien to być RAW. Tyle, że RAW wcale nie jest najlepszą postacią fotografii. Właściwie w ogóle nie jest zdjęciem.
Idziemy robić zdjęcie i podejmujmy pewne decyzje: kadr, perspektywa, ogniskowa, czas naświetlania, przysłona, dodatkowe światła, modyfikatory itp. itd. W efekcie tego wszystkiego zostają zarejestrowane przez aparat pewne dane. Od tych danych do skończonej fotografii połowa drogi, bo w trakcie wywoływania RAW-a czy też dalszej obróbki podejmujemy następne decyzje – co do tonacji zdjęcia, kontrastu globalnego lub miejscowego, nasycenia, barw, usuwania czy maskowania niektórych elementów itp. itd. Część z tych decyzji mogliśmy podjąć jeszcze przed wciśnięciem spustu, ale oczywiście nie mogliśmy ich zrealizować. Część decyzji co do tego, co zrobić z danymi, które wychodzą z aparatu, wynika z naszego doświadczenia, tak fotograficznego, jak i życiowego, umiejętności w obróbce, ale także po prostu gustu i estetyki. Niektórzy lubią przeostrzenia, bo wtedy zdjęcie takie superostre; inni, jak Torquemada, wytropią na swoich (i nie tylko swoich) zdjęciach każdy ślad obwódek na krawędziach. I ukatrupią. Te obwódki albo autora, który ich narobił. Gusta i guściki, ale właśnie za posiadanie właściwego gustu (oprócz umiejętności) płaci się fotografowi. I nawet jeśli nie płaci się nic, bo fotograf amator, to jego fotograficzna dusza składa się właśnie z takich pomysłów, przyzwyczajeń, umiejętności, ale też fobii na przeostrzenia (lub niedoostrzenia). I cała ta fotograficzna dusza wsparta sprawną ręką i okiem, z niewielką pomocą sprzętu i softu, tworzy zdjęcie. Tworzy je nie w momencie naciśnięcia spustu migawki, ale wtedy, gdy uzna dzieło za skończone. Raczej nigdy nie będzie to RAW, który przecież nawet nie jest obrazem, a prawie zawsze – plik wywołany, obrobiony, przygotowany i wypieszczony zgodnie z tym, co w duszy grało i na co talentu starczyło.
To teraz wróćmy do pomysłu przekazywania RAW-a klientowi.
To zły pomysł, bo przekazujemy półfabrykat. A im większe nasze umiejętności i doświadczenie, im bardziej sprawnymi fotografami jesteśmy, tym bardziej się fotografia finalna różni od RAW-a.
To zły pomysł, także dla klienta, bo on nie będzie w stanie uzyskać z RAW-a tego efektu, który mu dostarczymy po własnym ukończeniu fotografii. Mając RAW-a klient nie zrobi nic mądrego, a za to może narozrabiać – np. wywołać to i poprawić po swojemu, a później sprzedawać lub prezentować dalej – oczywiście opatrując to, zgodnie z prawem, naszym autorstwem. No i musimy być autorami koszmarka, który wprawdzie wyszedł z naszego aparatu, ale który tylko w bladych zarysach przypomina to, co chcieliśmy uzyskać.
To zły pomysł dla klienta szczególnie, jeśli w umowie zażąda on oddania RAW-ów, a nie fotografii ukończonych. Fotograf wykonał połowę roboty i ma spokój, a to klient ma się znać na odszumianiu, wygładzanu, korekcji cery, ratowaniu wypaleń, wyciąganiu cieni itp. itd. Żeby było śmieszniej, nawet wywołując na neutralnych ustawieniach klient może dostać coś zupełnie innego niż wywołujący na tak samo neutralnych ustawieniach, ale innym programem, autor RAW-ów. Bo co rawer, to inna neutralność.
To jeszcze zacytuję (na prawach cytatu 🙂 a jakże!) Darka: „Ktoś zapytał po co nabywcy RAW – skoro w nim nie będzie mógł gmerać (rozumiem wywołać w inny sposób). […] Ja odwrócę pytanie, a po co fotografowi RAW, z którym teoretycznie nie będzie mógł nic zrobić bo nie ma np. praw do publikacji wizerunku?” Odpowiedź dla Darka: fotografowi w takiej sytuacji RAW nie jest do niczego potrzebny, chodzi o to, aby nie miał go klient i nie mógł nagrzebać po swojemu.
Wszystkie trzy zdjęcia w tym wpisie z jednego RAW-a. A jakby się ciut różnią.
PS. I jeszcze nieśmiało przypominam, że mamy czasy cyfrowe i przekazanie RAW-a jest przekazaniem kopii. Nikt i nigdy nie może być pewien, że ktoś mu oddał wszystkie kopie. Więc przekazanie RAW-a nie oznacza, że fotograf go przestaje mieć.
PPS. Zupełnie osobnym tematem jest przekazywanie RAW-ów w sytuacji, gdy fotograf zobowiązał się do oddania wszelkich materiałów, które powstały przy okazji realizacji zlecenia. Ale to zupełnie inny temat niż przekazywanie RAW-a jako najlepszej postaci wykonanej fotografii.
PPPS. Oczywiście, jak klient wymógł przekazanie RAW-ów, a fotograf się na to zgodził, to przekazanie powinno nastąpić. I niech się obaj później martwią z tego powodu, choć z odmiennych przyczyn.