Wydmy w Namibii, selekcja zdjęć

Jak zrobić selekcję zdjęć?

Po prostu wybierz najlepsze!

Chyba wszyscy tutaj się zgodzimy, że robienie zdjęć jest fajne. Ale z selekcją to już gorzej. Zdjęcia z urlopu, z wypadu do lasu, z domowego studyjka makrofotografii – za każdym razem robi się ich trochę więcej niż trochę, a z pewnością nie wszystkie są dobre. Selekcja zdjęć jest niezbędnie potrzebna: przecież nie będziemy nikomu pokazywać całego katalogu cyfrowych plików, z których wiele jest do siebie bardzo podobnych. Ba, często nawet autor ma problem z przejrzeniem ich wszystkich! Jak się zabrać za wybieranie najlepszych kadrów, żeby nie zwariować?

Wydmy w Namibii, selekcja zdjęć

Z czego wynika problem przy selekcji zdjęć

Zanim opowiem, jak moim zdaniem należy przystąpić do rzeczy, wyjaśnię, skąd właściwie bierze się ten ogromny problem, który sprawia, że wiele osób nigdy selekcji zdjęć nie kończy albo wiecznie odkłada ją na później. Problem wynika z działania ludzkiej psychiki, niestety. Jeśli zabieracie się do tego tak jak większość, czyli oglądacie zdjęcia po kolei, decydując przy każdym czy jest dobre czy nie, i czy lepsze albo gorsze od tego obok, to zapewne nigdy tego procesu nie skończycie. Jest zbyt kosztowny psychicznie. Dlaczego? Bo przy każdym zdjęciu podejmujecie osobną decyzję (albo nawet kilka: czy ono jest dobre? A lepsze niż poprzednie? A przedpoprzednie?), a decyzje są męczące. Po prostu męczące. Setkę zdjęć może jeszcze uda się w ten sposób przejrzeć, przy dużym samozaparciu, ale tysiąc przywiezionych z fotowyprawy? Nie wyobrażam sobie. A przynajmniej nie wyobrażam sobie, żeby ktoś to zrobił dobrowolnie więcej niż raz.

No to jak wybierać zdjęcia?

Skoro już wiemy w czym problem, pozostaje wymyślić jak go ominąć. Z pewnością przyglądanie się każdemu zdjęciu po kolei nie ma sensu – trwa zbyt długo i jest zbyt męczące. Selekcję fotografii najlepiej robić na skróty. Niezbędnie potrzebna jest do tego przeglądarka, która wyświetli miniatury – na tyle małe, żeby się ich sporo zmieściło na ekranie, ale i wystarczająco duże, żeby było widać co na nich jest. Taką możliwość ma Lightroom, ma FastStone Image Viewer, mają też inne programy – każdy na pewno sobie znajdzie swój ulubiony. Przyda się też możliwość zaznaczania wybranych plików; nie musi to być zaznaczanie w pięciu kolorach i numerach, wystarczy pojedynczy znacznik tak-nie. No i możliwość wyświetlania osobno samych zaznaczonych.

No to teraz przystępujemy do pracy: omiatamy wzrokiem te miniatury, wypatrując czegoś ciekawego. Gdy któreś zdjęcie przyciągnie wzrok, powiększamy je i decydujemy, czy słusznie przyciągnęło – czy jest ciekawe. Sprawdzamy ewentualnie zdjęcia sąsiednie, jeśli mamy więcej wersji tego kadru. Jeśli uznamy że jest OK – zaznaczamy. I kontynuujemy omiatanie wzrokiem.

Rzeźnia w Kolmanskop, Namibia

Po co właściwie robi się selekcję zdjęć?

Oprócz powodu oczywistego, przywołanego na wstępie, wybierając zdjęcia mamy z pewnością jeszcze jakiś cel. Na przykład chcemy sobie utworzyć album z wyjazdu, więc potrzebujemy tylu to a tylu fotografii, pionowych i poziomych, pokazujących każdy istotny temat jaki się na wyjeździe pojawił. Albo na przykład potrzebujemy dwunastu zdjęć do kalendarza, wszystkie w tym samym formacie; albo może po prostu znajomi pytają jak było, więc wybieramy te prostsze zdjęcia, pokazujące miejsca i ludzi tak po prostu. Jaki by ten cel nie był, warto podczas wybierania zdjęć mieć go w pamięci: łatwiej się szuka, jeśli wiemy czego szukamy. A jeśli przy okazji zauważymy ujęcia ewidentnie zepsute technicznie, to możemy je od razu bez żalu skasować – ale nie kasujmy tych, które są poprawne, tylko mniej ciekawe. Mogą się jeszcze przydać.

Po czym poznać, że to już?

Przeglądając sobie foldery tak z grubsza, z dużym prawdopodobieństwem wyłuskamy te najlepsze kadry – jeśli nie wszystkie za pierwszym razem, to za którymś kolejnym. I nie zmęczymy się przy tym za bardzo, nie zniechęcimy – i właśnie o to chodzi, bo dzięki temu nie będziemy się bać ponownie sięgać do zbiorów. Na dobrą sprawę, selekcja zdjęć nigdy nie jest naprawdę, tak w stu procentach, gotowa. Zawsze jeszcze jest szansa odnaleźć jakąś perełkę, bo przecież człowiek się rozwija, a jego gusta się zmieniają. I dlatego, nawet jeśli już mamy pozaznaczane wszystkie najlepsze kadry, to nie kasujmy pozostałych! Może kiedyś wśród nich znajdziemy coś interesującego, co wcześniej umknęło uwadze.

  1. Ja tam jestem bezlitosny – to, co się podoba – zostaje, reszta do kosza, od razu. Kompletnie nie wierzę we „wracanie” do starych zdjęć i szukanie w nich perełek 😉 Jak patrzę na swoją – koniec końców dość skromną dziesięcioletnią kolekcję niespełna 40k zdjęć – to ani nie mam chęci, ani siły, by przeglądać z niej cokolwiek – chyba że szukam czegoś konkretnego 😉 A jak pomyślę, ile to wszystko miejsca zajmuje w RAWach, to… tym bardziej nie chcę wrzucać kolejnych gigabajtów „na zapas” 🙂 Bo ja z Poznania, skąpy jestem 😉

  2. Podzielam ten pogląd, choć nie jestem z Poznania 🙂 Jestem z Wrocławia, czyli znikąd …. Dolny Śląsk to takie puste pojęcie ….
    Ale ad rem, zazwyczaj na końcu roku lub na początku nowego odbywa się straszna rzeź niewiniątek zrodzonych w roku minionym, mniej więcej 3/4 arcydzieł odchodzi do krainy wiecznych łowów, zostają tylko superarcydzieła, do których czasami wracam, te sprzed 10 lat zaczynają mieć też wartość nostalgiczną …

  3. Eliott Erwitt ma ponad 90 lat i nadal „robi” nowe zdjęcia przez wyszukiwanie przeoczonych perełek w swoim archiwum…

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *