Pewnie wszyscy mamy w zanadrzu takie historie: prostujemy starannie zdjęcie, a potem się okazuje, że jezioro nam się zlewa na jedną stronę, bo zamiast wyprostować, wykrzywiliśmy. Albo domy się walą, ludzie spadają ze schodów, strumienie płyną pod górkę. Jak to się dzieje, przecież dokładnie przykładaliśmy linijkę?
Fałszywe linie poziome
Krzywienie zdjęć przez ich prostowanie może mieć różne przyczyny. Np. w przypadku starych budynków może się okazać, że tak naprawdę one „w realu” wcale nie są proste i przyłożenie linijki do jednej ściany daje zupełnie inny wynik niż przy drugiej ścianie. Ale nawet jeśli mamy do czynienia z poprawnie zbudowaną architekturą albo z akwenem, który przecież nie mógł się wykrzywić ze starości, posiłkowanie się linijką może nie wystarczyć. Trzeba jeszcze przykładać ją do właściwych linii na zdjęciu, a często uznajemy za poziome to, co wcale poziome być nie powinno. Bo zapominamy o perspektywie.
Jeśli budynek stał równo naprzeciwko aparatu, równolegle do matrycy, to możemy z dużym prawdopodobieństwem założyć, że linia jego dachu powinna być pozioma. Ale jeśli stoi pod kątem, to już raczej pozioma być nie powinna. Gdy mamy do czynienia z kilkoma budynkami, to jest całkiem możliwe, że każdy z nich znajdował się pod innym kątem w stosunku do matrycy. Wtedy linie dachów czy okien będą na zdjęciu pod różnymi kątami – i to jest normalne i prawidłowe! Gdy zaczniemy takie zdjęcie „prostować”, dopasowując do niewłaściwych linii, mogą z tego wyjść różne cuda.
Przepraszam, czy to horyzont?
Podobnych wątpliwości nastręczają krajobrazy. Odruchowo prostujemy zdjęcia tak, żeby horyzont był poziomy – ale czy aby na pewno linia połączenia nieba z ziemią powinna taka być? Łagodne wzgórze na horyzoncie może sprawić, że świerki będą rosły skosem, a to głupio wygląda. Podobnie brzeg rzeki czy jeziora: jeśli się od nas oddala, powinien tworzyć na zdjęciu linię ukośną, a nie poziomą.
Patrz na piony
Bezpieczniejszym punktem odniesienia przy prostowaniu zdjęć są linie pionowe – jeśli tylko jakieś znajdziemy. W przypadku budynków jest dość oczywiste że jakieś być muszą, ale wciąż trzeba pamiętać o perspektywie. Jeśli obiektyw był choć trochę podniesiony, to prostując do pionu wieżę po jednej stronie kadru, nie możemy zapominać o budynkach z drugiej jego strony, bo nam się wywrócą. O ile linie poziome mogą mieć na gotowym zdjęciu różne nachylenie, o tyle pionowe zdecydowanie powinny swój pion zachować.
No i na całokształt też patrz
Podstawowa reguła prostowania zdjęć? Proszę bardzo: zasada jest taka, że zdjęcie ma sprawiać wrażenie prostego. Jeśli piony i poziomy są już proste, a coś nam w geometrii fotografii nie gra, trzeba się przyjrzeć jeszcze raz, bo najwyraźniej coś przeoczyliśmy albo perspektywa spłatała nam figla.
Zdjęcia w tym wpisie nie są przypadkowe. Nocne miasteczko ma każdy (niemal) budynek pod innym kątem do rzeki. Zamek na wzgórzu raczej miał w rzeczywistości obie barierki tej samej wysokości, ale przez fakt, że aparat nie stał równo na środku pomostu, prawa barierka dochodzi do rogu zdjęcia, a lewa nie. Trzecie zdjęcie przedstawia jedne z licznych „schodów do nieba” na Santorini: piony są na nim pionowe (ale ten gruby słupek jest ostrosłupem, więc jego krawędzie pionowe nie są), natomiast próba doprowadzenia najniższego stopnia do poziomu sprawiłaby, że wszyscy by się z tych schodów ześlizgiwali w prawo. A z prawej jest urwisko…
P.S. Dziękujemy za wszystkie życzenia, pozdrowienia i znaki życia! Cieszymy się, że jesteście z nami 🙂