Przeważnie oczy nie widzą tego, co schowane. To proste i logiczne. Tylko że metod chowania może być wiele, a spora ich część wcale nie sprawia logicznego wrażenia. Schować można coś za czymś – ale jeśli będzie kawałeczek wystawał, np. fragmencik krzesła zza blatu stołu, to takie coś będzie bardziej się rzucać w oczy niż drugie krzesło, stojące przed tymże stołem. Chować można też w czymś albo pod czymś – tylko żeby nie powstały żadne wybrzuszenia! Z tego samego powodu, oczywiście. Ludowa mądrość mówi, że najłatwiej przeoczyć coś co leży na wierzchu (ewentualnie też w wersji z szukaniem pod latarnią) – i w fotografii ona się zdumiewająco często sprawdza.
Ileż to razy nie zauważamy wielkiego śmiecia na środku zdjęcia, tak że dopiero ktoś trzeci zwraca na niego uwagę? Nie zauważamy bałaganu w tle, krzywych pionów, gałązek wystających tam i siam. Bo patrzymy na co innego. Przyciągający wzrok obiekt jest najlepszym kamuflażem dla wszystkich innych rzeczy na zdjęciu.
Dotyczy to nie tylko przedmiotów, ale też kolorów. Przypomnijcie sobie niedawny wpis Wypełnij kadr. Jakiego koloru jest niebo u góry zdjęcia? Nie, proszę nie szukać kroplomierzy, tylko ocenić na oko. Niebieskie?
Szare. Jest idealnie szare. Wydaje się niebieskie, bo postrzegamy je w kontekście intensywnie ciepłych kolorów z dołu zdjęcia. Szarość została zamaskowana przez występujące obok nasycenie. A teraz proszę o rzut oka na koniec tego wpisu. Jest tam fotografia głowicy z przekładniami zębatymi (przekładni nie widać, to po prostu taki rodzaj głowicy statywowej: wielki, ciężki i bardzo precyzyjny). Jakiego koloru jest głowica? No co za pytanie, oczywiście, że czarna!
Nie, głowica jest czerwonopomarańczowa. Wiemy, że w rzeczywistości jest czarna, ale na tym zdjęciu taka nie jest. Można sprawdzić kroplomierzem. Jest prawie cała ruda, choć w różnych miejscach kolor ma różne nasycenie i nierówny odcień. Dlaczego – to oczywiste, została oświetlona głównie światłem odbitym od otaczających ją pomarańczowych ścian. Ale dopóki znajduje się na oryginalnym, pomarańczowym tle, to tego nie widzimy. Mniej nasycony kolor sprzętu schował się za jaskrawym tłem, mimo że tło jest za nim a nie przed. Mówiłam, że nie będzie logicznie. Ale spróbujmy przenieść taki „czarny” fragment na inne tło, najlepiej szare, a jego prawdziwa barwa będzie nie do przeoczenia. Nie jest łatwo zobaczyć prawdziwe kolory, bo całe otoczenie jest jednym wielkim kamuflażem.
Na koniec zagadnienie do zastanowienia się: jakiego koloru jest woda w Wełtawie na tych fragmentach, które są niebieskie? Bo że reszta jest żółta i pomarańczowa, to oczywiste.