Nie wiem, czy to efekt zbliżania się wiosny, ale bezlusterkowce mnożą nam się na potęgę. I to mnożą się nie tylko modele, ale całe systemy. W zeszłym tygodniu Samsung ogłosił, że jeden bezlusterkowy system to dla tego producenta za mało i wprowadził na rynek drugi system – NX Mini, wyposażony w matrycę 1-calową. W tej chwili więc Samsung ma bezlusterkowce z matrycą APS-C i z matrycą 1-calową. Dwa systemy bezlusterkowe ma też Pentax (APS-C i 1/1,7”), Sony (APS-C i pełnoklatkowe A7 i A7r). Po jednym systemie mają Nikon (matryca 1-calowa, jak Samsung NX Mini), Fuji (APS-C) i last oraz least – Canon (APS-C). Nie można pominąć systemu m4/3 (matryca trochę mniejsza niż APS-C), który jest niezwykły przez to, że zaangażowanych w jego rozwój jest kilku producentów: Olympus, Panasonic i parę niszowych firm. Ile mamy więc dzisiaj systemów bezlusterkowych? Okrągłe dziesięć. Jest z czego wybierać, prawda?
Co czujniejsi Czytelnicy już wyczuwają, że zaczynam być złośliwy. Owszem, zaczynam, ale rzecz nie jest wcale śmieszna. Nadmierny wybór wcale nie uszczęśliwia. Dla porównania zobaczmy, ile mamy systemów lustrzankowych: Canon pełnoklatkowy i APS-C, Nikon pełnoklatkowy i APS-C, Pentax APS-C (dobra, doliczmy średnioformatowego 645D jako osobny system lustrzankowy). I to, moim zdaniem, wszystko. A gdzie Sony? A oba systemy lustrzankowe Sony (APS-C i pełnoklatkowy) żyją jeszcze czy znajdują się w fazie „nie przyznam się do zgonu, ale też nie ruszę nawet palcem”, jak lustrzankowy system 4/3 Olympusa? Ja naliczyłem 6 systemów lustrzankowych (wliczając 645D). Do tego między pełnoklatkowym Canonem i Canonem APS-C, a także między pełnoklatkowym Nikonem i Nikonem APS-C jest pełna wymienialność akcesoriów oraz obiektywów powyżej 50 mm.
Niedawno pisałem o aktualnym podziale rynku. Przypomnę, że w aparatach z wymienną optyką bezlusterkowce oscylują wokół 20%, a cała reszta to lustrzanki, czyli praktycznie Canony i Nikony. W lustrzankach zmienia się niewiele, natomiast w bezlusterkowcach o te 20% rynku będzie rywalizować aż 10 różnych systemów. Są dwie możliwości: albo rynek bezlusterkowców szybko i ostro wzrośnie, albo można spodziewać się rzezi. Rzeź nie byłaby wcale złym scenariuszem. Wprawdzie nie obeszłoby się bez trupów i nie wszystkie systemy przeżyją, ale za to ostra wojna w tej części rynku spowodowałaby radykalne spadki cen. A to jest właśnie to, czego bezlusterkowcom potrzeba.
Powyżej zdjęcie z wiosennej Toskanii AD 2013. Za parę dni ruszamy na następną fotowyprawę do wiosennej Toskanii – ostatnią taką, bo w przyszłym roku modyfikujemy nieco program. Też będzie fajnie, ale wymienimy znaczną część miejsc. Jeśli ktoś chce jeszcze zobaczyć Toskanię według dotychczasowego programu, to zapraszamy na jesienną edycję, gdzie zostało kilka miejsc.