Poranny plener pod Pienzą. To piąta toskańska fotowyprawa, więc jesteśmy tu po raz piąty. Mieliśmy słońce, mieliśmy mgły (takie, że nie widać dalej niż na 3 metry), były też chmury w różnym stężeniu. Dotąd jednak nie było chmur, mgły i słońca w optymalnych proporcjach. Aż do teraz. Do pięciu razy sztuka? Byłoby fajnie, gdyby pogodę dało się tak zaplanować i mieć pewność, że za piątym razem… Może być za pierwszym, a może trafić się dopiero za dwudziestym. Napisałbym: „Szkoda, że Was tu nie było”, ale może na szóstej fotowyprawie do Toskanii trafią się jeszcze bardziej fantastyczne warunki na którymś z plenerów? Zamiast więc myśleć o tym, co było, trzeba próbować dalej i wierzyć, że będzie jeszcze lepiej.