Dobrze jest być przygotowanym, wiedzieć, czego można się spodziewać, przemyśleć i zaplanować, ale też być otwartym na niespodzianki: te miłe i te niweczące piękny plan. Podobno jeszcze żaden plan nie przeżył pierwszego starcia z rzeczywistością, ale lepiej mieć plan i go modyfikować, niż być zaskakiwanym na każdym kroku. Dotyczy to także fotografowania – wiedza o lokacji, oczekiwania, wyobrażenie fotografii, które tam chcemy zrobić, z pewnością pomogą. Pomogą nawet wówczas, jeśli warunki na miejscu będą inne niż oczekiwaliśmy. Ta inność, odmienność od oczekiwań może się okazać atutem i stworzyć okazję do lepszych ujęć niż te wymyślone i prewizualizowane – trzeba jednak być gotowym zauważać potencjał w nieoczekiwanym.

Mikulov, Czechy

Naszą drugą C.K. Fotowyprawę zaczęliśmy od trzeciej wizyty w Mikulovie (trzeciej, bo byliśmy tu też jadąc do Wenecji i w Dolomity). I za tym trzecim razem, przy wschodzie słońca mieliśmy fantastyczną mgłę, która stopniowo napływała na miasteczko (niestety, szerokim łukiem omijając zamek). Za to nad jeziorem Gosau nie było spektakularnego zachodu słońca, na który wszyscy liczyli, a który trafił nam się rok temu, co można obejrzeć w C.K. Portfolio. No cóż, Mikulov był miłą niespodzianką, Gosau na razie poniżej oczekiwań, co nie znaczy jednak, że nie dało się nic zrobić. Gossau dostanie jeszcze jedną szansę, ale nie będziemy biernie czekać na krwawe podświetlenie Dachsteinu, tylko poszukamy kadrów, które da się zrobić w takim świetle, jakie akurat będzie.

U góry widok na Mikulov, na dole brzegi jeziora Gosau, a ciąg dalszy nastąpi.

jezioro Gosau, Austria