Przy okazji relacji z warsztatów we Wrzosowej Krainie (zapraszam do lektury – jak zwykle na górze, w menu Warsztaty) chciałbym zwrócić uwagę ważny aspekt uczenia się i rozwoju. Coś robimy w fotografii, jakoś to robimy, może nawet jesteśmy z tego zadowoleni, ale zawsze jednak warto popatrzeć, jak robią to inni. Tradycyjna metoda uczenia się od innych, czyli oglądanie cudzych zdjęć po galeriach, wystawach (dzisiaj raczej: galeriach internetowych, portalach) lub kupowanie albumów jest jak najbardziej ok, ale… jest niepełna. Widzimy efekt, finalne dzieło, ale nie wiemy, jakich wyborów dokonywał jego twórca. Nie wiemy też przed jakimi możliwościami stał, z jakiego tworzywa korzystał, co wybierał, a co odrzucał.
Co więcej można zrobić z daną sceną, światłem, materiałem można zobaczyć podczas warsztatów fotograficznych i plenerów (jeśli towarzyszy im ad hoc pokaz prac uczestników). Cokolwiek ciekawego wymyśliliśmy w danym miejscu, ktoś stojący obok mógł wymyślić coś więcej. Miał ten sam punkt wyjścia, te same możliwości w tym samym czasie – jeśli jemu wyszło coś ciekawszego niż my byliśmy w stanie wymyślić, jeśli stworzył jeden dobry kadr więcej, to znaczy, że różnicę stanowił najważniejszy czynnik w fotografii. Umysł fotografa. Patrzenie na cudze prace jest cenne. Możliwość obserwowania, jak one powstają – jeszcze cenniejsze.
Wrzosowa Kraina była naszymi ostatnimi warsztatami w tym roku oprócz fotowyprawy do Etiopii. O różnych sprawach związanych z Etiopią pisze często Sławek, a jeśli ktoś chciałby się z nami wybrać, to jest to ostatnia chwila i ostatnie miejsca.