Wody Elafonissi, Kreta

Drobne zagadki życia codziennego

Kto rozpoznaje, co przedstawia to zdjęcie? Może na to nie wygląda, ale jest to coś, co widzieliście prawdopodobnie wiele razy w życiu. Tylko że zwracaliście wtedy zapewne uwagę na coś innego, a żeby zaobserwować taki wzór, to trzeba się przyjrzeć. I to bynajmniej nie z powodu jego mizernej wielkości – obszar na zdjęciu obejmuje prawie metr kwadratowy.

Fotografia to sztuka widzenia. Patrzeć a widzieć, to dwie różne sprawy. Patrzeć można ot tak, przed siebie, niczego właściwie nie zauważając. Sztuka zaczyna się wtedy, gdy fotograf zauważa coś, co inni przeoczyli, i może – i umie – im to pokazać. Ale do tego trzeba być uważnym. Jest mnóstwo rzeczy, których niezwykłości nie zauważamy – i to nie tylko w dalekich, egzotycznych krajach. A gdy ktoś je pokaże palcem, na przykład na zdjęciu, dziwimy się i zastanawiamy, co też to właściwie jest?

Najłatwiej o takie zagadki w świecie makro, no bo kto normalnie przygląda się budowie takiego na przykład skrzydła muchy? Na widok skrzydła, do którego jest doczepiona mucha, większość ludzi robi pac – i nie wnika w detale. Ale również całkiem spore obiekty umykają powierzchownej uwadze.

Otwarta książka widziana z boku, gra świateł i cieni na chropowatej ścianie, odbicia latarń w karoserii samochodu, pół krzesła i kawałek stołu, tworzące razem interesujący kształt.

Świat jest pełen dziwów, wystarczy je tylko zauważyć.

Wody Elafonissi

A to na górze, to woda pluszcząca przy brzegu piaszczystej plaży, w ostrym południowym słońcu. Ta akurat plaża znajduje się na Krecie, ale dla takiego zdjęcia liczy się przede wszystkim piasek, woda i słońce. Większość ludzi robi z tych składników wakacje, a fotograf potrafi jeszcze dodatkowo zrobić zdjęcie.

  1. Jeden z moich ulubionych typów zdjęć. A potem słyszę w komentarzu: „I po takie coś do Paryża jechałeś? U mnie w kuchni są takie same cienie” 😀

    Chociaż z drugiej strony, mam kuzyna, z którym czasem gdzieś wyjeżdżam i jak ogląda później moje zdjęcie to z lekkim zdziwieniem konstatuje: „To tam takie dziwne rzeczy były? Nigdy bym nie przypuszczał” 😉

  2. wbrew pozorom takie „fotograficzne widzenie” nie jest łatwe, wymaga chyba sporego wytrenowania i przestawienia oczu na inne, wybiórcze spojrzenie. Najgorsze (a może wręcz przeciwnie 😉 ) jest to, że tego nikt nikogo chyba nie nauczy…

    1. Wytrenowania pewnie też, ale przede wszystkim wymaga braku pośpiechu. Nie da się dostrzec nietypowych detali, „zaliczając” zabytki z listą w garści i myśląc o planie zwiedzania, zamiast o tym, co tu i teraz jest przed oczami. Dopiero gdy człowiek ma czas, zaczyna się snuć niby bez celu albo zasiądzie gdzieś przy kawie, zespół oczowo-mózgowy zaczyna się nudzić i wyszukuje takie rzeczy, których nikt inny nie widzi. Grecka kawa jest do tego szczególnie dobra, bo kelnerzy od razu zakładają, że będziesz ją pić co najmniej przez godzinę 🙂
      Czy tego można nauczyć? No właśnie próbuję 🙂 Tylko że tu nie ma gotowych recept. Mogą być ogólne wskazówki, typu „patrz do góry” (pozdrowienia dla Ka_tuli, która mi przypomniała, że jej takiej rady kiedyś udzieliłam) czy „szukaj podobnych kształtów”, ale bez uwagi i czasu poświęconego osobiście niewiele z tego wyniknie. Dobrą lekcją jest też wspólne fotografowanie i podglądanie sobie nawzajem kadrów. I kombinowanie, jak ten drugi wymyślił ten kadr, który właśnie zrobił 🙂

  3. Najważniejsze, to mieć po prostu szeroko otwarte oczy, a to wcale nie takie proste, zwłaszcza podczas fotograficznej wyprawy. Oczy albo się zamykają, bo za szybko wstały (poranne plenery), albo chowają się przed słońcem (szczególnie Kreta i okolice), albo nie patrzą tam gdzie trzeba (ech, ci wszyscy przystojni mężczyźni w egzotycznych krajach).

    1. O przepraszam, w fotograficznych godzinach ze słońcem nie ma problemu, co najwyżej trzeba się inaczej obrócić. A w pozostałych godzinach – czapka z daszkiem i fotografować tych egzotycznych przystojniaków, skoro lezą na oczy 😉

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *