Zarąbywanie zdjęć fotografom bez pytania o zgodę stało się już tak powszechne, że banalne, ale Ami Vitale spotkała inna przygoda: trzy jej zdjęcia zostały bez jej akceptacji użyte do kampanii społecznej #BringBackOurGirls. Z jednej strony, idea to szczytna, bo chodzi o wsparcie działań na rzecz porwanych przez islamistów w Nigerii dziewczynek. Ale… i tych „ale” jest kilka. Pierwsza i najbardziej oczywista wątpliwość: czy w dobrej sprawie można zarąbywać czyjeś zdjęcia? Problem jest jednak głębszy, bo zdjęcia Ami Vitale wcale nie przedstawiają porwanych Nigeryjek, tylko nastoletnie obywatelki Gwinei-Bissau, a fotografie zostały wykonane ponad dekadę temu. Kampania społeczna nie tylko więc używa fotografii bez zgody autorki, ale wprowadza w błąd widzów, sugerując, że na zdjęciach są ofiary kidnapingu, podczas gdy przedstawiają one osoby odległe w przestrzeni i czasie. Co więcej twórcy kampanii #BringBackOurGirls, narażają same modelki, jak i ich rodziny i znajomych na, delikatnie mówiąc, dyskomfort, wiążąc je z przemocą w Nigerii. I wreszcie – czy użycie nieadekwatnych zdjęć bez zgody autora nie stawia pod znakiem zapytania etyki i szczerości intencji całej akcji?
O tym wszystkim pisze sama Ami Vitale na blogu „Lens” New York Timesa. A ponieważ na tym redakcyjnym blogu często pojawiają się ciekawe tematy, więc warto tam zerkać.
Zdjęcie powyżej z tegorocznych warsztatów Skalne Labirynty – kto nie był, niech żałuje, bo poza 10-minutowym deszczem mieliśmy idealne warunki, a turyści jeszcze nie zaczęli zapychać Szczelińca ani Błędnych Skał (do Radkowskich Bastionów mało kto dociera nawet w sezonie).