Cienie na Santorini

Rzeczy, których nie ma

Fotografia odzwierciedla rzeczywistość? Bynajmniej. Gdyby tak było, obiekty nieistniejące nie ważyłyby na niej tyle samo, co solidny beton.

Cienie na Santorini

Bo czymże jest cień? Ledwo go zauważamy. Właściwie to musimy się dobrze skupić, żeby widzieć układ cieni na równi z tym, co materialne i namacalne. Ba, większość ludzi musi dopiero popatrzeć na gotowe, płaskie zdjęcie, żeby cienie w ogóle zauważyć. A tymczasem na fotografiach, inaczej niż w realnym świecie, cienie są obiektami materialnymi. Są równie konkretne i równie dobrze widoczne, co wszystko inne: drzewa, kamienie, domy, nawet ludzie. Ten fakt ma swoje plusy i minusy. Minusy objawiają się, gdy cień przechodzi byle jak przez istotne elementy sceny, psując ją. Nie da się go zignorować – on i tak będzie się pchał przed oczy. Wtedy trzeba sobie pójść i wrócić kiedy indziej, gdy światło się zmieni. Plusem jest z kolei możliwość wykorzystania cieni do uzupełnienia kompozycji – jeśli się je oczywiście zauważy. W tej sytuacji trzeba się pospieszyć, bo światło potrafi się zmieniać naprawdę szybko, a wraz z nim metamorfozie ulegnie cień.

Cień może być sugestią, kontekstem, kontrapunktem albo brakującym piecem piątym – ale tylko, jeśli złapiemy go w odpowiedniej chwili, we właściwym kształcie. Cień teraz jest, za chwilę może go nie być wcale albo zmieni się całkowicie, a wraz z nim charakter zdjęcia. Spieszmy się fotografować cienie – tak szybko znikają.

Cienie na Santorini