Kopii bezpieczeństwa nigdy dość. Dyski zewnętrzne, płyty DVD czy BR – jak najbardziej, ale swoje zalety mają też chmury. Wady zresztą mają również i np. do archiwizacji zdjęć w podróży nie bardzo się nadają, ale do domowej archiwizacji już jak najbardziej. Są różne Dropboxy, Dysk Google’a, OneDrive Microsoftu – wszystkie uniwersalne, do różnych zastosowań, co akurat dla fotografa niekoniecznie jest zaletą. Raz, że te chmury zapychamy różnymi danymi, niekoniecznie zdjęciami, a dwa, że interfejs dla danych wszelakich nie musi być wygodny przy zdjęciach. I tutaj mamy Iristę.
Irista.com jest serwisem dziwnym, aczkolwiek do pewnych celów użytecznym. Na dzień dobry może zaskoczyć, że nie można tam założyć konta podając adres e-mail – rejestruje się wyłącznie przez konto na Facebooku, Google+ lub też w serwisach Yahoo, Microsoftu, wreszcie za pomocą Canon ID.
Owszem, Irista jest własnością Canona, ale to nie wydaje się mieć żadnego znaczenia. Wrzucać można zdjęcia z aparatów różnych producentów, w tym RAW-y inne niż canonowskie CR2. Sprawdzałem kilka, jeśli ktoś trafi na RAW-y, których Irista nie wyświetla poprawnie, to proszę o komentarz. RAW-y oczywiście nie są wywoływane, a jedynie wyświetlany jest podgląd oparty na wygenerowanym JPEG-u.
Jedynym ograniczeniem jest łączny limit wynoszący 15 GB, więcej ograniczeń nie ma. Wrzucać można zdjęcia w dowolnych rozdzielczościach i dowolnie „ciężkie” megabajtowo, w tym RAW-y. Jeszcze ponoć w tym roku ma być możliwość wykupienia płatnego konta, gdzie będzie dostępne więcej niż 15 GB, ale to darmowe 15 GB ma zostać na zawsze. O ile istnieje jakieś zawsze w świecie serwisów internetowych…
Zdjęcia można wrzucać zarówno przez przeglądarkę, jak i za pomocą instalowanego na komputerze uploadera. Ten ostatni jest szczególnie wygodny, bo wystarczy wskazać katalogi do synchronizacji z chmurą, a automatycznie i w tle będzie dbał o to, aby zawartość tych katalogów była na Iriście.
No i tu dochodzimy do pytania: a po co w ogóle z Iristy korzystać? No właśnie do backupu. 15 GB to nie jest astronomicznie dużo jak na kolekcję wszystkich zdjęć, ale wybrane najlepsze, nawet w pełnej rozdzielczości i formacie RAW, powinny się zmieścić. Backup i udostępnianie wybranych zdjęć lub albumów wybranym osobom to funkcje, które w Iriście wyglądają najlepiej. Nie ma natomiast w ogóle funkcji społecznościowych – lajkowania, komentowania, nawet nikogo nie da się znaleźć. To nie jest galeria, dzięki której zyskamy internetową sławę, natomiast jeśli chcemy udostępnić duże pliki wybranej osobie, to owszem, da się to wygodnie zrobić.
Trudno powiedzieć, czy Irista okaże się serwisem długowiecznym, ale na razie mamy do dyspozycji po 15 GB, więc korzystajmy, oczywiście stosując zasadę bardzo ograniczonego zaufania do trwałości i niezawodności darmowych serwisów internetowych.
AKTUALIZACJA. Irista została zamknięta z końcem stycznia 2020.
PS. Zdjęcia u góry oczywiście z Santorini.