… które nigdy nie istniały. Autorem tych słów jest Dieter Appelt – niemiecki fotograf, grafik oraz… muzyk z wykształcenia. Być może właśnie ten mariaż muzyki, która dzieje się w czasie, oraz fotografii która czas zatrzymuje, wywołał takie przemyślenia?
Bo co, jeśli zamiast zatrzymywać czas w setnych częściach sekundy, rozciągniemy ekspozycję do wielu sekund? A, to już zależy co jest przed obiektywem i jak bardzo się porusza. Listwa LED plus wymachy ramion mogą namalować fantazyjny świetlny kwiat na dziedzińcu Krzyżtoporu, jak widać na górnym zdjęciu: coś, co nie istnieje, i nigdy nie istniało, a tylko jest zapisem ruchu w czasie. Podobną techniką, choć z nieco innym efektem naświetla się nocne miasta: ciężkie metalowe samochody znikają, a pozostają po nich tylko świetliste smugi.
Zupełnie inne, nie tak radosne skojarzenia wywołuje długie naświetlanie miasta bez jaskrawych świateł. Efekty możemy podziwiać na fotografiach Aleksieja Titarenki: jego cykl Miasto Cieni daje niezwykły i raczej ponury obraz świata – co nie dziwi w kontekście czasu, w którym cykl ten powstawał.
Nigdy też nie istniały takie chmury rozciągnięte w poziome pasy, jakie widzimy na fotografiach krajobrazów w wietrzne dni, gdy kilka minut naświetlania rozciąga klasyczne obłoczki w długie jasne pasma. Długa ekspozycja tworzy z fal magiczne wzory, które widać tylko na zdjęciach, a w rzeczywistości, patrząc gołym okiem, nigdy ich nie dostrzeżemy. Tyle jest możliwości!
Jeśli więc chcesz zobaczyć coś, czego nie ma – ustaw w aparacie długą ekspozycję i baw się dobrze patrząc, co stworzy połączenie światła z czasem!