Jest lato, jest słońce… a jak słońce, to i cienie. Fotograficznie rzecz biorąc, takie cienie to może być i atut, i przeszkoda. Jak fotografować cienie? Najprostsza odpowiedź brzmi: starannie.
Patrz na światło, nie przeocz cienia.
Umysł ludzki jest nastawiony na postrzeganie przede wszystkim rzeczy ważnych: tygrysa w trawie, innych ludzi, murów i przeszkód. O cień nie można się potknąć ani w niego wpaść, ani zostać przez niego zjedzonym, ani nawet się z nim przywitać. Cienie są więc w życiu mało ważne – i dlatego mamy tendencję do ich niezauważania. Jako fotograf jednak, trzeba się nauczyć cienie widzieć – na dwuwymiarowym zdjęciu będą one bowiem równie mocno rzucać się w oczy co betonowy słup. Cień oznacza kontrast, a kontrast to jest to, co na zdjęciach widzimy najpierw. Ex aequo z kolorem czerwonym i twarzami.
Cień współpracujący
Na fotografiach cienie wyglądają dobrze wtedy, gdy współgrają z resztą kompozycji: dopowiadają, uzupełniają, wskazują na trójwymiarowość sceny. Ale jeśli, przeoczone albo zlekceważone, biegną w poprzek ważnych elementów, zaburzając ich wygląd – wtedy otrzymujemy po prostu chaos.
Przykład? Proszę bardzo, poniżej seria zdjęć tego samego miejsca, różniąca się światłem, cieniem i tylko odrobinę kadrem.
Tylko ściana i cienie
Prowansalskie miasteczko letnim popołudniem: na ochrowej ścianie zielona okiennica, na okiennicy cienie rosnącej przed nią winorośli. Same tylko cienie, rośliny w kadrze nie ma. Rysunek cieni jest na tyle wyrazisty, że „widzimy” obecność bluszczu. Skojarzenia: słoneczny prowansalski dzień, spędzany miło w cieniu winorośli.
Dodajmy gałązkę…
To samo miejsce, ale fotografujący cofnął się o mniej więcej metr, żeby w kadrze ująć również jedną z gałązek rośliny cień rzucającej. Rezultat? Niestety, chaotyczny. Na tle okiennicy skąpanej w plamach blasku i mroku gałązka niknie, mimo że to właśnie ona jest na pierwszym planie. Po dodaniu do kadru prawdziwych liści widzimy właściwie mniej z naszej historii o prowansalskim popołudniu, a nie więcej.
Ułóżmy to lepiej
Czy to znaczy, że nie można w jednym kadrze zawrzeć oryginału i jego cienia? Można oczywiście, tylko trzeba do tego podejść z większą starannością. Gdyby tak wybrać mniejszą część gałązki, i wpasować ją zgrabnie pomiędzy cienie, tak żeby ciemniejsza roślina znalazła się na tle jasnej plamy światła, obramowanej ciemnością… lepiej, prawda? Bardzo słonecznie, bardzo zielono, miło i winiarsko.
Gdzie nie ma cieni
Dla kompletności zestawienia jeszcze jedno zdjęcie na koniec: to samo miejsce, nieco ponad pół godziny później. Słońce się przesunęło, fragment ściany z okiennicą znalazł się w całości w cieniu, oświetlony tylko równomiernie światłem odbitym od przeciwległej ściany. Bardziej tu widać zestawienie kolorów, a ta sama gałązka, która była ledwo zauważalna na tle pełnym kontrastów, teraz gra główną rolę.
Morał z tej historii jest prosty: jeśli dasz radę wykorzystać cień w kompozycji, zrób to! Ale jeśli ci on przeszkadza, to po prostu idź na kawę i wróć trochę później.