Wschód słońca na Wysokim Kamieniu, Sudety

Złoty czas jesieni – relacja z warsztatów fotograficznych

To było piękne spotkanie – grupa miłośników fotografii i idealna jesienna pogoda. Październikowy weekend w Szklarskiej Porębie wykorzystaliśmy kreatywnie, ale nie zabrakło też ruchu – zarówno na zdjęciach, jak i na podejściach.

Piramidalne drzewa, warsztaty fotograficzne w Szklarskiej Porębie, intencjonalne poruszenie  aparatu

Jak szybko chodzi fotograf

Warsztaty rozpoczęliśmy wczesnym popołudniem od krótkiej odprawy, na której przedstawiliśmy kilka technik intencjonalnego poruszenia zdjęcia. Po teoretycznym przygotowaniu ruszyliśmy na krótki spacer na Drogę pod Reglami, biegnącą przez fantastycznie kolorowy jesienny las. Ćwiczenia w starannym robieniu zupełnie nieostrych zdjęć trwały około dwóch godzin – czyli do zachodu słońca. W tym czasie niektórym uczestnikom warsztatów udało się pokonać jakieś 30 metrów… Potwierdziła się definicja prędkości poruszania się fotografa: „Fotograf chodzi trzy razy wolniej niż normalny człowiek – jeśli nie fotografuje. Jeśli fotograf robi zdjęcia, wówczas czas pokonania dowolnie krótkiego dystansu dąży do nieskończoności”. Przed spotkaniem nieskończoności uratowała nas konieczność powrotu na kolację.

Wieczór przy winie

Muszę dodać, że zdjęcia takie jak powyżej uczestnicy z zapałem robili będąc zupełnie trzeźwi. Pić zaczęliśmy dopiero po powrocie z piątkowego pleneru. A piliśmy polskie wina – Willa Odkrywców, gdzie mieszkaliśmy podczas warsztatów „Złoty czas jesieni”, nie tylko oferuje fantastyczną kuchnię, ale także ma bogatą ofertę dolnośląskich win. Wino towarzyszyło wieczornemu spotkaniu, podczas którego omawialiśmy fotograficzne możliwości wykorzystania długich czasów ekspozycji – zarówno w wersji z aparatem unieruchomionym, jak i dynamicznym.

Wschód słońca na Wysokim Kamieniu, Sudety

Wschód słońca na Wysokim Kamieniu

W piątek wieczorem było wino i dyskusje, a w sobotę przed świtem żarty się skończyły. Prawie wszyscy uczestnicy warsztatów ruszyli na sesję o wschodzie słońca. Ponieważ Szklarska Poręba położona jest w dolinie, to żeby zobaczyć co oświetla wstające słońce, trzeba znaleźć się wyżej. Na poranny plener wybraliśmy Wysoki Kamień – tysięcznik (ha, jak to brzmi, choć szczyt jest raptem na wysokości 1058 m n.p.m.) wznoszący się na północ od Szklarskiej Poręby. Dojście skróciliśmy sobie dojazdem mniej więcej o połowę, ale i tak zostało dobre pół godziny podejścia. Do tego była to czasówka – wschód słońca nie chciał czekać, za to zachęcał do podkręcenia tempa coraz bardziej kolorowymi chmurami. A gdy już się wspięliśmy, były nie tylko fantastycznie barwne chmury, ale też mgiełki wypełniające doliny. Niezwykły spektakl trwał pół godziny, a gdy się zakończył, wróciliśmy na pyszne śniadanie.

Liście w strumieniu, Sudety, warsztaty fotograficzne

Fotografowie jak dzieci

Wzmocnieni i odświeżeni ruszyliśmy na główny sobotni plener. Rozpoczął się on kilkaset metrów od wodospadu Szklarki, nieco powyżej miejsca, gdzie do potoku dociera czarny szlak. Na pokonanie około siedmiuset metrów, dzielących rozlewisko Szklarki od schroniska przy wodospadzie, było prawie sześć godzin. Nie wszyscy zdążyli…

Ile czasu mogą spędzić dorośli ludzie nad płytkim strumieniem? Mnóstwo – jeśli tylko mają aparat fotograficzny, statyw i filtry szare. Można fotografować miniaturowe kaskady, wodę opływającą omszałe kamienie czy spływające z nurtem kolorowe liście. Wielkim przebojem okazały się miejsca, gdzie nurt przybierał kształt łuku – spływające jesienne liście tworzyły tam powyginane kolorowe smugi. Gdy liści nie spływało dostatecznie wiele, były dosypywane. Na kilkusetmetrowej trasie efektownych rozlewisk Szklarki było kilka, ale niewykluczone, że nawet jedno by wystarczyło, aby unieruchomić grupę na pół dnia.

Wieczorne dyskusje o zdobyczach

W końcu udało się wszystkim uczestnikom warsztatów dotrzeć na kolację. Po niej nastąpił punkt kulminacyjny, czyli wieczorna dyskusja o wykonanych podczas warsztatów fotografiach. Dyskusji ponownie towarzyszyło dolnośląskie wino, rozwiązując języki i wzmacniając kreatywność interpretacji.

Woda, brzozy, buki i świerki

Wnioski z sobotniej dyskusji przydały się następnego dnia, gdy ponownie wylądowaliśmy w jesiennym lesie w okolicy wodospadu Kamieńczyk. Barwne, impresyjne kompozycje ze złotych liści brzóz, rudych buków, ciemnozielonych świerków, wody i kamieni zajęły nam czas aż do obiadu. Po nim uczestnicy rozjechali się do domów, naładowani jesienno-fotograficzną energią.