Jeśli przyjąć, że sztuka wymaga ofiar, a droga ad astra prowadzi per aspera, to ostatnie dni znacznie znacznie przybliżyły nas do wielkich cierpiących (choć być może tylko do podgrupy wielkich niezrozumianych…). Krótko mówiąc: pozdrawiamy serdecznie z krainy komarów. Krwiopijcy towarzyszą nam od wczesnego przedświtu do zmroku, nie odpuszczając nawet w południe, są odporni na wszelkie preparaty odstraszające, wykazują bezprzykładną determinację, imponującą przebijalność a imię ich Milion. Fotowarsztaty na Ponidziu zapadną na długo w pamięć uczestników nie tylko za sprawą cudownych mglistych poranków, imponującej architektury i pięknych koni rasy arabskiej. Żałujcie, że nie jesteście z nami, bo my żałujemy, że nie ma Was z nami, żeby jakoś rozdzielić te chmary komarów na większą liczbę ofiar-żywicieli.
Na zdjęciu poniżej uczestnicy warsztatów usiłują się skryć we mgle przed ponidzkimi krwiopijcami.