W Pitigliano nic nie ma. Nie przyjeżdżają tam wycieczki, choć zdarza się to pojedynczym turystom. Nie ma żadnych specjalnie znanych zabytków, historycznie ważnych miejsc, nie urodził się tam nikt nadzwyczajny. Wyjeżdżają stamtąd nawet mieszkańcy, zwłaszcza młodsi, bo co tam robić?
My w Pitigliano spędziliśmy trzy godziny, które minęły jak z bicza trzasnął, a w zgodnej opinii uczestników fotowyprawy nawet cały dzień w tym miasteczku nie byłby przesadą. Kamienne rzędy domów wzdłuż wąskich uliczek, na których z trudem mieści się samochód osobowy, bramy, zaułki, schody, okna i mnóstwo detali, które można komponować i fotografować bez końca.
Zostalibyśmy tam dłużej, ale czekało na nas Bagnoreggio – następne miejsce bez przyszłości, bez mieszkańców i bez tłumów turystów.