Tokaj, Węgry

Tokaj w Tokaju, mgły w Maramureszu

Zanim dotarliśmy do Vadu Izei, wpadliśmy do piwnic w Tokaju. Z piwnic udało się wydostać, choć łatwo nie było, bo rzędy beczek z winem i sterty butelek z winem solidnie wciągnęły grupę. Trzy poziomy, ponad kilometr korytarzy i co chwila rozlegające się pikania samowyzwalaczy. Po półtorej godzinie udało się wszystkich fotowyprawowiczów wydłubać z mrocznych zakamarków i zabrać na zupę gulaszową. Później jeszcze kilka godzin rollercoastera (drogi w Maramureszu bardzo potrzebują unijnego dofinansowania) i już, o 2 w nocy, jesteśmy w Vadu Izei (najlepszy pensjonat i najbardziej życzliwa i pomocna gospodyni w dotychczasowej historii fotowypraw: Pensiunea Ardelean).

Tokaj

Następny dzień to wesoły cmentarz, odjechane drewniane bramy (i w ogóle imponująca drewniana architektura) oraz mgły o wschodzie słońca. Kto wstał, ten widział, kto nie wstał, ten się wyspał.

IMG_9630_b

P.S. Dotychczasowa lista strat: 1 ekran notebbooka do wymiany. W związku z tym zdjęcia tu zamieszczone były edytowane na pamięć.