Ostatnie dni fotowyprawy do Szkocji za nami, jutro po śniadaniu jedziemy na lotnisko i po południu uczestnicy wyprawy pakują się do samolotu. Tym razem Szkocja okazała się cieplejsza i łagodniejsza, a nawet mało deszczowa. Wprawdzie solidnie lało dzisiaj od południa do wieczora, a też wcześniej jeden plener krajobrazowy musieliśmy z powodu pogody zmienić w poranną sesję wśród uliczek i domów Portree, ale jak na 8-dniową wyprawę to całkiem nieźle. Szczególnie że reszta plenerów nie tylko była bezdeszczowa, ale z ciekawym światłem – czasem wbrew prognozom.
Miało być pochmurnie, ale…
Na ostatni wschód słońca wybraliśmy się nad zatokę Camas Malag. Zgodnie z prognozami miało być pełne zachmurzenie, a było – jak widać powyżej. Prognozy można czytać, ale niekoniecznie w nie wierzyć…
Dzień przed planowanym wejściem na słynny Old Man of Storr wśród uczestników pojawiła się lekka panika, bo meteorolodzy zapowiadali mgłę. Czy coś będzie widać z góry? Czy w ogóle będzie coś widać, jak wejdziemy na górę? No i faktycznie było trochę mgły – czasem poniżej, snuła się nad jeziorami Loch Leathan i Loch Fada. Mgła była też powyżej ikonicznych kamiennych iglic – na tyle jednak wysoko, że nie kryła ich.
Co więcej, było tam zupełnie bezwietrznie – po raz pierwszy w historii naszych fotowypraw. Do tej pory szczyt Old Man of Storr kojarzymy z silnym i przenikliwie zimnym wiatrem. Tym razem było tak spokojnie, że nie tylko bez żadnego dyskomfortu można było stać na wyeksponowanej półce skalnej, ale także polatać dronem. Mavic Mini nie słynie z odporności na wiatr, tutaj jednak bez problemu dawał sobie radę, pozwalając poszukać nowych ujęć tego bardzo znanego miejsca.
Wprawdzie po lądowaniu dron wyglądał jak wyjęty spod prysznica (skutek latania w rzadkiej, bo rzadkiej, ale mgle…), niemniej ważne, że wylądował, a nie spadł. 🙂 W okolicy słychać było więcej dronów, a jeden z operatorów nawet zrezygnował z ostatniej fazy podejścia i wysłał tam maszynę. Przy aktualnym zasięgu dronów przekraczającym 4 kilometry faktycznie nie jest konieczny blisko godzinny marsz, żeby umieścić obiektyw nad kamiennymi iglicami o wschodzie słońca. Oczywiście fajnie jest osobiście zobaczyć tę scenę, ale dla zrobienia zdjęcia czy nakręcenia filmu można sobie zaoszczędzić dość męczącego podejścia.
Baseny wróżek – popołudnie w Fairy Pools
Wejście na Old Man of Storr było najbardziej wymagającym plenerem na fotowyprawie do Szkocji (i w ogóle najcięższym podejściem wśród wszystkich naszych warsztatów fotograficznych), natomiast sesja w Fairy Pools to była czysta przyjemność. Miłe, ciepłe (w naszych kurtkach Fjallraven nawet zbyt ciepłe), słoneczne popołudnie, prawie płaska ścieżka wzdłuż strumienia i co chwila jakieś kaskady lub niewysokie wodospady. Czego więcej trzeba? Może… więcej wody?
W poprzednich latach w jeziorkach poniżej kaskad było więcej wody. Z jednej strony – teraz było łatwiej wejść do strumienia i podejść bliżej miniaturowych wodospadów. Z drugiej jednak – większe rozlewiska były efektowniejsze, kaskady szersze i bardziej dynamiczne. Każda pogoda i każde warunki to okazja do innych ujęć, a te same sceny fotografowane rok po roku wyglądają inaczej. Jak będą wyglądały za rok? Kto pojedzie z nami to sprawdzić?