Wiosenna fotowyprawa do Toskanii rozpoczęta. Bez komplikacji dolecieliśmy do Bolonii, a stamtąd dojechaliśmy do willi pod Pienzą, która na tydzień stała się naszym domem. Dom jest tak pięknie położony, że pierwszy poranny plener zrobiliśmy ze wzgórza, do którego szliśmy może 200 metrów. Żeby zobaczyć słynne wzgórza z cyprysami i willami, wystarczy otworzyć okno. Dodatkowym atutem mieszkania w sercu Val d’Orcia jest czas dojazdu na plenery – czasem kilka minut, czasem kwadrans. Blisko, szybko, więc… można dłużej pospać. To o tyle istotne, że po raz pierwszy jesteśmy w Toskanii w maju, a teraz wschody słońca są przed 6 rano.
Toskania w kwiatach
Jak wygląda Toskania w maju? Zieleń trawy i młodych zbóż jest nieco głębsza niż w kwietniu, natomiast nowością są kwiaty. Kwiaty są na polach, wokół willi, na oknach i przed bramami w miasteczkach. Pola Toskanii są w maju zielone, ale też wcale często czerwone – czasem od maków, ale znacznie częściej od kwitnącej koniczyny.
Wygląda też na to, że kryzys covidowy całkiem się skończył, bo ludzi tu sporo. W Pienzie w południe trudno znaleźć miejsce w kawiarni (choć trzeba pamiętać, że Pienza jest najbardziej turystycznym z tutejszych miasteczek). Jednak o 6 rano widać ludzi, którzy przyjechali porobić sobie zdjęcia w makach. I to nawet niekoniecznie zdeterminowani fotografowie ze statywami, ale miłośnicy komórkowych selfie potrafią wstawać o takiej porze! Na szczęście w planach na następne dni mamy głównie miejsca mniej popularne niż Pienza w południe, a i plenery to w znacznej części miejsca mało znane – a przynajmniej taką mamy nadzieję.