W piątek 13 maja rozpoczęliśmy jedenastą edycję warsztatów fotograficznych Czarowne Świętokrzyskie. Mimo dość znaczącej daty rozpoczęcia, warsztaty przebiegły sprawnie i bezproblemowo. Nie pojawiły się żadne problemy, a nawet udało się pomóc uczestnikom w kilku drobnych wyzwaniach, jak skręcenie kulawego statywu.
Wąchock na poważnie
Wróciliśmy do miejsc, od których zaczęliśmy warsztaty fotograficzne w Świętokrzyskim ponad dekadę temu. Pierwszym plenerem był cysterski kompleks klasztorny w Wąchocku. XII-wieczne mury z małymi, romańskimi oknami, były wyzwaniem technicznym ze względu na spore kontrasty. Mieszanina światła wpadającego przez wąskie okienka i tego od umiejętnie umieszczonych lamp tworzyła intrygujące formy na ciężkich ceglanych murach. Tradycyjnie największym zainteresowaniem cieszył się kapitularz.
Świętokrzyska Toskania
Z pewnością określenie „Świętokrzyska Toskania” jest nieco na wyrost, ale falujące wzgórza pokryte pasami pól, z okazjonalnymi drzewami tu i tam po prostu narzucają takie skojarzenia. Cyprysy może nieco szerokie, wille też ciut inne, ale jaka przestrzeń! Jeden z takich pejzaży mieliśmy… przed oknami agroturystyki, w której mieszkaliśmy. Niektórzy uczestnicy mieli taki widok nawet z balkonów, choć nadal warto było wyjść te parę kroków, żeby rozstawić statyw na polu i mieć większą swobodę kadrowania. Oczywiście skorzystaliśmy z tej możliwości – nawet dwa razy. Pierwszy plener był o zachodzie słońca w piątek, a na sobotni poranek poszliśmy kilkaset metrów dalej.
Pogodę mieliśmy niezłą, niemniej chodzenie po polach wiązało się z ryzykiem przemoczenia butów rosą. Zdecydowanie łatwiej się nad polami latało – po raz pierwszy na warsztatach były aż cztery drony (z których jeden okazał się chwilowym nielotem).
Ciężki metal w Starachowicach
Sesja przy zabytkowym wielkim piecu w Starachowicach była okazją do industrialnych ujęć. Wielkość konstrukcji i prawie pełna swoboda poruszania się po niej była okazją do zarówno szerszych ujęć, jak i detali. Szczególnym powodzeniem cieszyły się najbardziej zużyte i zardzewiałe elementy. Fotografowie są dziwni… 😉
Muzeum Techniki w Starachowicach, które było naszym poligonem fotograficznym, to nie tylko gigantyczny wielki piec, ale też intrygująca maszyna wiatrowa, pociągi, kolekcja samochodów Star i… dinozaury.
Robimy graffiti w ruinach
W sobotni wieczór udaliśmy się w ruiny pewnego zamku, gdzie za pomocą kolorowych świateł wywoływaliśmy ducha dziejów. Duch zostawił nam autograf.
Konie i ćwiczenia z panoramowania
W niedzielny poranek uczestników naszych warsztatów czekało największe wyzwanie – fotografowanie pędzących koni. O wschodzie słońca wśród świętokrzyskich pejzaży jeździły dla nas dwie amazonki w historycznych strojach. Zamrożenie ruchu w takiej sytuacji jest łatwe, zdecydowanie większym wyzwaniem jest panoramowanie. Podczas piątkowego spotkania warsztatowego przygotowaliśmy grupę od strony teoretycznej do tego zadania, omawiając optymalną konfigurację aparatu i techniki ułatwiające uzyskania optymalnego efektu. W niedzielny poranek nastąpiła weryfikacja teorii praktyką. Tętent kopyt i trzask migawek niósł się nad polami przez prawie dwie godziny. 🙂
Tego typu sesje mają posmak tajemnicy – dopiero w domu, po zgraniu zdjęć na komputer, widać co z tego wyszło i jak bardzo. Jest oczywiste, że tylko część ujęć robionych techniką panoramowania się udaje, ale jak duża jest ta część?
Koniec fotograficznego weekendu
Zdążyliśmy jeszcze z sesją w zabytkowych wnętrzach Pałacu Biskupów Krakowskich w Kielcach, były też oczywiście spotkania warsztatowe, dyskusje o zdjęciach wykonanych podczas warsztatów, a nawet udało się nieco zdrzemnąć. 😉
Następna edycja warsztatów fotograficznych Czarowne Świętokrzyskie już w październiku – w innym miejscu i z innym programem, ale znowu będą krajobrazy, konie i urokliwe ruiny.
Uczestnicy warsztatów Czarowne Świętokrzyskie – wiosna 2022