Islandzka fotowyprawa posuwa się naprzód bez przeszkód. Wszystkie aparaty i obiektywy mają się dobrze (problemy miała jeszcze Sigma 18-35, ale po solidnym odsuszeniu już zachowuje się poprawnie). Pogodę mamy już klasycznie islandzką, choć wieje wyjątkowo mało: dziś rano mieliśmy interesujące zachmurzenie, w południe deszcz, a po południu słońce i chmurki. Dzisiaj przed uczestnikami było najtrudniejsze wyzwanie estetyczne: pola lawowe Krafla. Pod względem fizycznym to spacerek, natomiast pejzaż jest zupełnie nieziemski i… tym bardziej trudny do fotografowania.
Wieczorna sesja dyskusja pokazała jednak, że nasi „islandczycy” całkiem nieźle dali sobie radę z
wyzwaniem. A popołudniowa sesja to polowanie na nura (tym razem nur wygrał – sprytnie był cały czas w zasięgu wzroku, ale poza zasięgiem fotograficznym), upolowaliśmy natomiast nieco innego ptactwa. Powyżej pole lawowe wulkanu Krafla, poniżej perkoz rogaty i jego rybka.