Silna grupa fotograficzna wzmocniona sekcją miłośników „Brunello” melduje się z bazy w Chianciano Terme! Odnotowano tylko jedną dezercję (BlackPaulowi życzymy powrotu do zdrowia), morale na razie jest wysokie – pokolacyjny wykład miał niezłą frekwencję. Wcześniej przez trzy godziny rozgrzewaliśmy migawki w Bolonii, zbierając przy okazji maruderów, a ponadto jechaliśmy, jechaliśmy, jechaliśmy…
Już wiemy, jaka jest przewaga jesiennej Toskanii nad edycją wiosenną: jutro na wschód słońca wyjeżdżamy o godzinie szóstej, a nie o piątej trzydzieści, jak w kwietniu.
Ciąg dalszy relacji z jesiennej Toskanii nastąpi, jak tylko zwalczymy podstępne włoskie gniazdka elektryczne oraz leniwe wi-fi.