Przyroda Bawarii wzorcowo przygotowała się do naszej pierwszej fotowyprawy w ten region – liście na drzewach kolorowe, pogoda śliczna, chmurki delikatne. Nawet hotel, w którym śpimy, nazywa się zachęcająco: „Marysia Chętnie” (w oryginale: Maria Gern). Jeszcze nie ustaliliśmy, co ta Marysia chętnie, ale liczy się afirmatywne nastawienie.
Minął drugi dzień, ale pierwszy trudno liczyć, bo upłynął w podróży. Mamy więc za sobą jeden wschód słońca, jeden zachód, a także rejs po jeziorze Konigssee oraz plener wokół wioski St. Bartholoma (stamtąd pochodzi zdjęcie pionowe). Zdjęcie ze wschodu powyżej – takie plenery mamy parę metrów od „Marysi Chętnie”. Zachód słońca był mniej spektakularny – wprawdzie wybrane na miejsce pleneru jezioro Hintersee ma spory potencjał, ale słońce nie współpracowało i na pół godziny przed końcem dnia schowało się za chmury. Słońce dostanie kolejną szansę jutro i lepiej, żeby z niej skorzystało, bo na razie przegrywa pojedynek z bardziej widowiskowymi zachodami w Alpach austriackich, które fotografowaliśmy trzy lata temu.