pole lawowe Krafla, Islandia

Uczestnicy tej islandzkiej fotowyprawy nie są rozpieszczani przez pogodę. Deszcz mieści się w islandzkiej normie, ale mało jest słonecznych momentów, przeważnie na niebie przewalają się ciężkie chmury. Wizualnie takie ołowiane niebo dobrze koresponduje z mrocznymi polami lawowymi wulkanu Krafla, gdzie byliśmy wczoraj. W zastygłych falach lawy, połamanych i powyginanych bazaltowych płytach nie ma nic wesołego, tutaj pogodne błękity byłyby zupełnie nie na miejscu. Także głębokie pęknięcia nad grotami z gorącą wodą lepiej się prezentują w posępnej tonacji.

pęknięta lawa, Islandia

Faktem jest jednak, że pogoda mogłaby trochę odpuścić, bo Hvitsekur schował się we mgle i grozi deszczem. Przy okazji stało się jasne, że ta skała to naprawdę łoś, a nie żaden dinozaur, nosorożec czy inny smok. Tylko łoś stałby ciągle w miejscu, gdzie niemal nieustannie leje, wieje i mgli. Jutro rano łoś ma ostatnią w tym sezonie szansę, żeby zaprezentować nam się z lepszej strony.

Co nie znaczy, że nie ma tu scenerii po prostu ładnych. Takich, jak poniższe najładniejsze zdjęcie wodospadu Godafoss.

Ewa i wodospad Godafoss, Islandia