Wczorajsza relacja jest dzisiaj, bo intensywność wczorajszego dnia sprawiła, że po ostatnim plenerze padliśmy. Ponieważ wczorajsza relacja jest dzisiaj, to dzisiejsza będzie jutro. Chyba że padniemy my albo internet.
Plaża o poranku, plaża o północy
Plan dnia zapowiadał się bardzo komfortowo: plaża rano, plaża po południu, plaża wieczorem. Mały druczek: to są islandzkie plaże. Czyli: piasek jest czarny, w wodzie pływają bryły lodu, a obowiązującym strojem plażowym jest polar i goretex. Na takie plaże nie zabiera się leżaka i parawanu, tylko statyw i filtry szare.
Czarna plaża przed i po śniadaniu
Dzięki temu, że nocleg mieliśmy w hotelu Kria w Vik, czyli jakieś 200 metrów od morza, pierwszy plener mogliśmy zrobić jeszcze przed śniadaniem, fotografując „smocze zęby”, czyli skały Reynisdrangar. Śniadanie i przejazd na drugą część słynnej plaży Reynisfjara – tym razem tej z bazaltowymi kolumnami i niewielką wulkaniczną jaskinią. Dwa plenery na najbardziej niebezpiecznej plaży Islandii zakończyły się bez nieprzyjemnych incydentów, mogliśmy więc ruszyć dalej.
Wszystkie barwy lodu
Sesje od wybrzeża do wybrzeża przerwaliśmy sobie plenerem przy wodospadzie Fagrifoss, a później ruszyliśmy na jeden z najbardziej malowniczych islandzkich plenerów. Diamentowa plaża i Lodowcowa Zatoka Jokulsarlon jak zwykle nie zawiodły. Brył lodu na czarnej plaży było mniej niż zazwyczaj, za to miniaturowe góry lodowe w zatoce były wyjątkowo okazałe. Ćwiczyliśmy długie ekspozycje i budowanie kadrów opartych o odbicia i powtórzenia. Jak na taką ilość lodu w okolicy, było wyjątkowo ciepło.
Czarna plaża na deser
Na chwilę wpadliśmy do hotelu, a po zakwaterowaniu się pojechaliśmy do miejscowej restauracji oferującej homary na wszelkie możliwe sposoby, w tym w pizzy i focaccii. Na ostatni plener tego dnia ruszyliśmy po godzinie 22. Celem była kultowa wśród fotografów plaża Stokksnes u stóp góry Vestrahorn. Trafiliśmy właśnie na trwający odpływ, dzięki czemu na czarnym piasku pozostały rozległe kałuże, świetnie nadające się do fotografowania odbić. Czarny piasek wygładzony przez cofającą się wodę tworzył elegancki kontrast do falujących na wietrze traw, a tło dostarczył spowity we mgle masyw góry Vestrahorn.
Z pleneru wróciliśmy przed pierwszą w nocy. I padliśmy.
Od góry: lód na Diamentowej Plaży, fale bijące o brzeg przy skałach Reynisdrangar i czarne wydmy na Stokksnes.