Kiedyś drugi dzień fotowyprawy na Islandię był prosty: jeden wodospad, drugi wodospad, klif z maskonurami i spać! A później ten dzień zaczęliśmy ulepszać i poszerzać, aż zrobił się tak długi, że tylko krótka islandzka noc pozwala zmieścić te wszystkie atrakcje w jednym dniu.
Najpierw do sesji przy sławnym wodospadzie Seljalandsfoss dodaliśmy trochę czasu na ukryty w skale, ale leżący całkiem niedaleko wodospad Gljufrabui. Kilka minut spacerkiem, trochę się wydłuży sesję, w czym problem?
Później zauważyliśmy, że skoro z klifów Dyrholaey zjeżdżamy na chwilę do miejscowości Vik, to czemu by nie wpaść na chwilę na piękną czarną plażę Reynisfjara, przed którą wznoszą się bazaltowe skały Reynisdrangar. Islandczycy twierdzą, że to skamieniałe trolle – a nie należy lekceważyć opinii Islandczyków ani na temat elfów, ani trolli. Sesja na Reynisfjara nie może być krótka, bo plaża duża, a piasek grząski, ale z pewnością warta poświęconego czasu.
A w zeszłym roku odkryliśmy koło popularnego wodospadu Skogafoss wodospad zupełnie nieznany – Kvernufoss. Położony w dolinie, przez którą wije się strumień, jest jednym z tych wodospadów, za którego kaskadą można przejść – tylko w przeciwieństwie do Seljalandsfossa, tutaj można być jedyną osobą stojącą za kurtyną wody.
I w ten sposób z dwóch wodospadów i klifu z maskonurami, zrobiły się cztery wodospady, klif, maskonury, plaża i trolle. Wszystkiego przybyło, tylko dzień zrobił się strasznie krótki.
W ramach prezentowania mniej znanej Islandii, tym razem wodospady Kvernufoss (na dole), Gljufrabui (u góry), także bazaltowego trolla Reynisdrangar (wiadomo gdzie). A wodospady Skogafoss i Seljalandsfoss, klify Dyrholaey oraz maskonury można obejrzeć w galerii z poprzednich lat.