Pierwsze dni tegorocznej fotowyprawy okazały się deszczowe. Mieliśmy więc gejzer na mokro, Gulfoss w strugach wody, a dzisiaj zmoknięte maskonury i wyjątkowo ociekający Skogafoss. Mamy nadzieję, że przez te dwa dni wypadało się już za całą resztę fotowyprawy.
Deszcz wprawdzie zmniejsza komfort fotografowania, ale go nie uniemożliwia. Nie wyklucza też wędrówek i poszukiwania nowych fajnych miejsc. Powyżej właśnie takie znalezisko – wodospad (jego nazwę musimy dopiero ustalić), który jest w zasięgu spaceru od znanego i mocno obleganego Skogafossa. Tymczasem idąc do tego nowoodkrytego minęliśmy raptem jedną parę, a później mieliśmy wodospad wyłącznie dla siebie. Co ciekawe, jest to kolejny – obok słynnego Seljalandsfossa – gdzie można wejść za spadającą kaskadę wody.
Ciąg dalszy nastąpi.
„A czy Ty wypatrujesz następnego wpisu z Islandii?”