Jesteś tym, co oglądasz – przynajmniej jako fotograf. Uczysz się i rozwijasz nie tylko przez czytanie o technikach, zasadach, zależnościach między ISO a rozpiętością tonalną, ale przede wszystkim przez oglądanie fotografii: swoich, ale też cudzych (i nie tylko fotografii zresztą). Estetyką się nasiąka, więc to, co się ogląda, wpływa na to nasiąkanie. Trzeba więc po prostu nie tyle uważać, co się ogląda, ale świadomie dobierać oglądane fotografie, z pełną świadomością, że my je oglądamy – a one nas zmieniają.
Oglądanie słabszych, nie do końca udanych zdjęć – zwłaszcza takich, które miały potencjał na naprawdę dobre kadry – też bywa rozwijające. Ale te gorsze obrazy trzeba oglądać świadomie, analizując je i szukając powodów, dla których w danym przypadku fotografowi nie udało się zrealizować potencjału. I wyciągać z tego wnioski.
Natomiast masowe, bezrefleksyjne oglądanie kiepskich zdjęć jest po prostu toksyczne.
Tymczasem na takim masowym wciskaniu chały oparty jest mechanizm konkursów internetowych, takich jak realizowane w serwisie GuruShots.com i podobnych. Na czym polega to wciskanie? Wrzucamy własne zdjęcia na konkurs (lub konkursy, bo tam równolegle idzie kilkanaście konkursów tematycznych), ale żeby ktokolwiek nasze fotografie zobaczył, musimy zadbać o ich ekspozycję. Ekspozycję uzyskujemy głosując: wyświetlane są nam strony z innymi zdjęciami z tego konkursu i mamy wskazać najlepsze z nich. Żeby uzyskać maksymalną ekspozycję – czyli żeby innym wyświetlały się także nasze fotografie jako propozycje do wyboru – trzeba wskazać codziennie kilkanaście zdjęć do wyróżnienia. Ale żeby znaleźć tyle choćby przyzwoitych kadrów, trzeba przebić się przez taką masę totalnej sieczki, że mózg się wygładza, a estetyka wypłaszcza.
To nie znaczy, że w tych konkursach są tylko fatalne zdjęcia – pierwsza setka wygląda wcale dobrze. Ale rządzi Gauss i jego krzywa: większość osób startujących w takich konkursach wrzuca pstryki, których nie da się oglądać. A jednocześnie trzeba się przez nie przebić, żeby dać szansę swoim zdjęciom.
Tylko czy trzeba? Szanse wygrania konkursu (albo przynajmniej zajęcia wysokiego miejsca i podbicia swojej rangi, co oczywiście podbija też ego) nie są warte masakry, jaka dokonuje się jednocześnie na własnej estetyce. Zdjęcia należy oglądać powoli i starannie dobierać, co oglądamy.
Ja w ramach hobby zwiedzam różne serwisy fotograficzne, ale GuruShots.com żegnam ostatecznie i z ulgą.
PS. Powyżej kadry z Holandii, a my przez następne dwa tygodnie będziemy prezentować na blogu wyłącznie Islandię. Czujcie się ostrzeżeni! 😉