Plaża Cofete, Fuerteventura, Wyspy Kanaryjskie, odbicie gór w wodzie

Fuerteventura: od morza do morza

Właściwie to od oceanu do oceanu – w obu przypadkach jest to Ocean Atlantycki. Wyspy mają tę zaletę, że daje się znaleźć miejsce na plener nadmorski wyeksponowane na wschód i na zachód (a także na północ i południe, jeśli ktoś potrzebuje). Z małymi wyspami jest jeszcze łatwiej, bo nie trzeba dużo podróżować między porannym i wieczornym plenerem. Dzisiaj na Fuerteventurze zafundowaliśmy sobie wschód słońca nad morzem, zachód na plaży, a środek dnia wśród skalnych cudów.

Plaża Cofete, Fuerteventura, Wyspy Kanaryjskie, odbicie gór w wodzie

Na wschód mieliśmy skały, fale rozbijające się o kamienne przeszkody oraz naturalny basen zalewany co chwila. Dla odmiany na zachód pojechaliśmy nad gigantyczną piaszczystą plażę, za którą wznosi się pasmo górskie. Dwa nadmorskie plenery i dwa zupełnie różne klimaty. Co ciekawe, plaża Cofete, na której fotografowaliśmy zachód słońca, choć znana, była prawie pusta. Te dwadzieścia samochodów stojących na parkingu to nic przy szerokiej plaży ciągnącej się kilometrami. Tu wprawdzie nigdy nie ma tłumów jak nad Bałtykiem (droga dojazdowa jest długa i paskudna), ale tak pusto tu w normalnych czasach nie bywało. To wprawdzie marzec, ale wieczór był ciepły i pogodny, jak to na Fuercie. Szczerze mówiąc, było nawet nieco zbyt pogodnie, część uczestników fotowyprawy jest nieco poprzypalana.

Skaliste brzegi, Fuerteventura, Wyspy Kanaryjskie

O ile na poranny i wieczorny plener wysiedliśmy z autobusu tak, że można było rozstawiać statywy od razu na parkingu, to południowy plener kosztował nieco wysiłku. Właściwie to nawet całkiem sporo, bo choć Barranco de las Penitas jest miejscem niezwykle urokliwym, pełnym fantastycznych form skalnych, to dostęp do części z nich wymaga nieco determinacji. Ten plener jest zresztą powodem, dla którego fotowyprawa na Wyspy Kanaryjskie dostała najwyższą dotąd ocenę poziomu trudności. Było więc nie tylko włażenie na skały, ale też łażenie na czworaka oraz pełzanie na brzuchu. Odcinki specjalne w Barranco de las Penitas były wprawdzie trudne, ale krótkie – większość trasy to jednak był normalny spacer.

Arches de las Penitas, Fuerteventura, Wyspy Kanaryjskie

Podejście do mało znanego, ale niezwykłego wizualnie łuku skalnego, nie było bardzo trudne, choć wiązało się z półgodzinnym podejściem. Trudno powiedzieć, czy  zadecydowała różnica wzniesień, czy atrakcyjność skalnych pejzaży dostępnych niżej, niemniej pod widoczny powyżej łuk dotarło ledwo 25% uczestników tej fotowyprawy. Trochę szkoda, zwłaszcza że oprócz trzech Włochów, w kącie robiących sobie majówkę, pod łukiem nikogo nie było.

Zachód słońca nad plażą Cofete, Fuerteventura, Wyspy Kanaryjskie

Najtrudniejszy jeśli chodzi o wymagania sprawnościowe dzień fotowyprawy za nami, jutro płyniemy z Fuerteventury na Gran Canarię, gdzie czekają nas dwa intensywne fotograficznie dni. Jednak intensywność fotograficzna w tym przypadku nie oznacza wspinaczek, podejść i testowania umiejętności przysysania się do skały. Wracamy do plenerów, gdzie fotografie czekają zaraz po wyjściu z autobusu. Choć tak szerokiej i długiej plaży jak Cofete też już nie będzie.