Czasem mam wątpliwości, czy producenci aparatów wiedzą, do czego się używa ich produktów. Z pewnością nie mają o tym pojęcia pijarowcy niektórych firm. W efekcie ich opisy nowych modeli aparatów są tylko trochę mniej prawdziwe i wcale nie mniej zabawne niż opowieści barona Münchausena.
Czy stabilizacja obrazu zamrozi ruch? Oczywiście, że nie – chyba że to jest „Podwójna Stabilizacja Obrazu” firmy Olympus, „redukująca poruszenie zdjęć szybko przemieszczających się obiektów”. A więc nie tylko w ogóle poruszających się, ale nawet robiących to szybko! Dodajmy, że owa „Podwójna Stabilizacja Obrazu” to też niezła ściema, bo połowa z tego to podbicie ISO, które owszem, skracając czas naświetlania może wpłynąć na zamrożenie ruchu, ale czy go zamrozi, zwłaszcza gdy będzie on szybki – to już zależy od sytuacji. Przynajmniej tak mi się wydaje, bo niektórzy twierdzą, że Podwójna Stabilizacja Obrazu „niemal całkowicie eliminuje poruszone zdjęcia”. Może zresztą po prostu kasuje poruszone i ich już później nie ma.
Z innych atrakcji mamy jeszcze „jakość Olympus HD”, której nie tracimy nawet przy sterowaniu wyświetlaniem slajdów za pomocą pilota od telewizora. „Olympus HD” brzmi dumnie, ale sprowadza się do banalnych 720p. Choć może nie są one takie banalne, skoro do ich realizacji potrzeba aż 14 megapikseli. Przepraszam – nie megapikseli, tylko Megapikseli („14 Megapikseli dla wysokiej jakości pełnowymiarowych filmów, zdjęć i wydruków”).
Od tych samych fachowców można się dowiedzieć, że pełnoklatkowa ogniskowa 24 mm to już superszeroki kąt („superszerokokątny 12.5-krotny zoom optyczny (24-300mm)”). To jak nazwać obiektywy takie jak Sigma 12-24 czy Nikkor 14-24? Pewnie lepiej nie nazywać wcale, za to przekonać klienta, że już jest tak szeroko, że szerzej się nie da.
Możemy być za to pewni, że twórcy tych barwnych opisów potrafią liczyć co najmniej do siedmiu, choć co dalej – miewają chwile niepewności („Użytkownicy mają do wyboru nie mniej niż siedem Magicznych Filtrów znanych z zaawansowanych aparatów fotograficznych Olympus”).
Pewne rzeczy są jednak tak skomplikowane, że nawet pijarowcy nie mogą dojść, jak to z nimi jest. Weźmy taki Tryb Inteligentnej Automatyki i-Auto (koniecznie wielkimi literami!). Z jednej strony „ułatwia wprowadzanie ustawień”, a z drugiej „dzięki temu można uzyskiwać perfekcyjne zdjęcia bez potrzeby wprowadzania żadnych manualnych ustawień.”
Więcej tej radości na:
Mamy dwa kapelusze. Do jednego wrzucamy karteczki z poetyckimi nazwami funkcji, do drugiego takież karteczki z miłymi, zachęcającymi i sympatycznymi określeniami, jakie da się odnieść do fotografii lub aparatów. Losujemy z jednego, losujemy z drugiego. Zestawiamy.
Panie, strzeż mnie przed pijarowcami – ze specyfikacją techniczną sobie sam poradzę.