W czasie, gdy my staraliśmy się nie dać zwiać z Lofotów, Nikon wykonał pionierski w świecie fotografii manewr. Prawie rok temu firma ogłosiła premierę trzech kompaktów z nowej serii DL. Wszystkie miały mieć dużą (jak na kompakt) matrycę o rozmiarze 1 cala, a najciekawszy model obiektyw o zakresie ogniskowych odpowiadających pełnoklatkowemu 18-50 mm, a więc dysponować rekordowo szerokim kątem widzenia (znowu: jak na kompakt) i niezłą jasnością (ten model i DL24-85 miały mieć zoomy o świetle f/1.8-2.8). Do sklepów aparaty miały trafić w lipcu zeszłego roku, ale nie trafiły. A teraz Nikon ogłosił, że jednak żadnego z trzech modeli DL nie będzie w ogóle. Tym sposobem po raz pierwszy mamy sytuację, że produkt oficjalnie zapowiedziany i ogłoszony, okazuje się fikcją technologiczną.
Mam od dłuższego czasu wrażenie, że Nikon ma problem z własną tożsamością i najchętniej zostałby kimś innym, byle nie Nikonem. Na przykład chciałby zostać GoPro, dlatego zrobił kamerki KeyMission (które, nawiasem, sprzedają się nędznie – nie tak łatwo zostać GoPro w czasach, gdy samo GoPro ma problemy). Teraz zrezygnował z produkcji zaawansowanych kompaktów, z których co najmniej jeden był unikatowy. Oficjalne wyjaśnienie: dochody nie będą dostatecznie wysokie. Sony potrafi sprzedawać kompakty z jednocalowymi matrycami (seria RX), Panasonic też, ale Nikon po zastanowieniu uznał, że on takich aparatów nie da rady zrobić porządnie i na nich zarobić. Żeby nie było zbyt różowo: Nikon wcale nie ucieka od kompaktów, w zeszłym roku zrobił ich tyle samo, co aparatów z wymienną optyką (dla porównania: Canon wyprodukował o 1/3 więcej lustrzanek i bezlusterkowców niż kompaktów). Z pewnością zobaczymy też niedługo jakieś nowe Coolpixy. Ale zaawansowane modele z dużymi matrycami – to za trudne. Nie bardzo rozumiem, co Nikon chce robić, jeśli uznaje, że na rynku fotograficznym nie jest bardziej kompetentny niż Sony czy Panasonic. Może wejść w budownictwo, produkty gastronomiczne czy usługi turystyczne? Powyżej propozycja do hasła „JESTEM PRZYTULNY”, w środku: „JESTEM POŻYWNY”, a poniżej: „JESTEM PODRÓŻNIKIEM”.
Jedyny pozytyw, jaki tu widzę, to potwierdzenie nauczki, żeby nie kierować się w swoich planach zakupowych żadnymi plotkami, przypuszczeniami co do przyszłych produktów ani nawet produktami oficjalnie zapowiedzianymi, ale tym, co jest dostępne w sklepach. Dzięki Nikonie! 😉
PS. Zdjęcia z Lofotów, więcej zdjęć stamtąd w naszej małej, ale rosnącej galerii norweskiej.