Tytuły nie pozwalają, niestety, na wstawianie gwiazdek i zastrzeżeń małym druczkiem, więc gwoli uczciwości, muszę tutaj od tego zacząć. Więc, owszem, najlepszy ultraszeroki zoom, ale dla aparatów z matrycą APS-C (i tu pożegnałem pewnie połowę czytających). Więc, owszem, ale przede wszystkim dla pejzażystów, choć w pewnym stopniu też dla miłośników architektury (znowu straty wśród publiczności, choć chyba nie tak duże, jak poprzednio). Na razie starczy małych druczków, bo będę one-man-band: sam sobie napiszę i sam sobie przeczytam.
No dobra, nie będę trzymał w niepewności tych, którzy dotąd dotrwali: najlepszy ultraszeroki zoom dla aparatów niepełnoklatkowych to Sigma 10-20/4-5.6 DC EX HSM, który obecnie można kupić za ok. 1600 zł. Brawa dla zwycięzcy! Ale dlaczego najlepszy? To proste: bo pozostałe są gorsze. Gorsze na różne sposoby, niekiedy dość nieoczywiste.
Zaczynając od powodów nieoczywistych. U góry zdjęcie wykonane tą SuperSigmą z użyciem jednocześnie filtra polaryzacyjnego i filtra szarego na ogniskowej 10 mm, a poniżej także na 10 mm i także z filtrami polaryzacyjnym i szarym zdjęcie zrobione Canonem 10-22/3.5-4.5 EF-S USM. Widzicie problem? Trudno go nie zauważyć – winietowanie z dwoma filtrami wymusza obcięcie części kadru (lub oznacza żmudną robotę z klonowaniem) i wyklucza praktycznie użycie najkrótszej ogniskowej. Dla jasności – w obu przypadkach filtry są te same, czyli niskoprofilowy polar Hoya HD (7 mm grubości) i jeszcze cieńszy Nisi ND 1000 (6 mm – w obu przypadkach grubość z gwintem). Sigma sobie ładnie radzi, a o połowę od niej droższy Canon nie ma odpowiednio dużego zapasu pola widzenia, żeby móc stosować więcej niż jeden filtr. Do tego, choć tu na potwierdzenie mam bardziej wrażenie niż twardy dowód, Canon 10-22 z polarem i szarakiem gubi mikrokontrast.
No dobra, a co z innymi obiektywami?
– Canon 10-18/4.5-5.6 EF-S STM – najtańszy tak szeroki obiektyw (poniżej 1000 zł), nie jest zły optycznie, ale też nie tak dobry jak Sigma czy większy Canon, a do tego też ma problem z dwoma filtrami.
– Sigma 10-20/3.5 EX DC HSM – jaśniejsza (stałe światło f/3.5!) i droższa od starszej Sigmy, ale niestety nie tak dobra optycznie. No i wymaga większych filtrów (średnica gwintu 82 mm zamiast 77 mm). Jak sobie radzi z dwoma filtrami – nie wiem, nie mam filtrów na 82 mm. Dla pejzażysty większa jasność jest rzadko potrzebna, a wyższa cena, gorsza jakość obrazowania i droższe filtry raczej skłaniają do zainteresowania się starszą Sigmą.
– Tamrony i Tokiny – to, jak radzą sobie pod światło, nie zachęca. Niestety, przy obiektywach ultraszerokich to bardzo istotna kwestia, bo bardzo często gdzieś w kadrze jest źródło światła – lub tuż za kadrem, a to jeszcze gorzej.
– Nikon 10-24/3.5-4.5 G ED – nie wiem, jak się zachowuje z dwoma filtrami, ale kosztując dwa razy (!) więcej niż Sigma 10-20/4-5.6, musiałby być absolutnie genialny (a nie jest).
– Sony E 10-18/4 OSS – ultraszeroki obiektyw dla bezlusterkowych Nexów (które już nie są Nexami), ceną dorównujący Nikonowi 10-24/3.5-4.5 – czyli 3300 zł trzeba na niego wyłożyć.
Jest jeszcze Sigma 8-16/4.5-5.6 DC HSM – bardzo interesujący obiektyw, ale ze względu na wypukłą przednią soczewkę mocno komplikuje użycie jakichkolwiek filtrów.
I to tyle alternatyw dla Sigmy 10-20/4-5.6. Są gorsze i prawie zawsze droższe. No to teraz czas na dalszy ciąg złych wiadomości.
Sigma nie jest dla użytkowników systemu m4/3 – nie ma tego obiektywu z tym mocowaniem, zresztą słusznie, bo 10 mm przy mnożniku x2 to już nie jest imponująco szeroko. Dla Pentaxa i Sony też już tego obiektywu raczej nie znajdziemy, bo przestał być produkowany. Spore trudności mogą mieć właściciele Nikonów, aczkolwiek nie są bez szans. Jedynie Canonierom jest względnie łatwo, choć to też do czasu – aż się wyczerpią zapasy.