Od kilku lat każdy kolejny rok jest dla producentów aparatów coraz gorszy. Czy 2016 zwiastuje koniec nurkowania, czy po prostu koniec?
W zeszłym roku kupiliśmy mniej aparatów niż w 2015, który z kolei był gorszy od poprzedniego – i tak to ciągnie się kilka lat, a dokładnie od 2011 roku, gdy sprzedaż aparatów cyfrowych, zamiast rosnąć, zaczęła spadać. W zeszłym roku produkcja aparatów wróciła do stanu z roku 2002 – czyli wyprodukowano pięć (!) razy mniej aparatów niż w najlepszym dla branży 2010! Te katastrofalne dane dotyczą jednak przede wszystkim kompaktów, zainteresowanie którymi leci na łeb, na szyję. W tym roku trafiło na rynek prawie tyle samo kompaktów (12,4 miliona sztuk), co aparatów z wymienną optyką (11,4 miliona sztuk). Ta tendencja się z pewnością utrzyma i można śmiało założyć, że w tym roku kompakty staną się niszą mniejszą niż lustrzanki i bezlusterkowce.
Mniej dramatycznie wygląda spadek zainteresowania aparatami z wymienną optyką. Tutaj również od 2012 roku mamy ciągły zjazd, ale nie tak szybki. Widać też, że bezlusterkowce nie rozruszały rynku – faktycznie najlepszy był dla nich pierwszy rok, gdy były uwzględniane jako osobna kategoria, w 2013 roku zainteresowanie nimi było mniejsze i… praktycznie pozostaje stałe (rok 2016 był nieznacznie gorszy niż poprzedni: do sklepów trafiło 3,13 miliona sztuk wobec 3,25 miliona w 2015). Lekki wzrost udziału w rynku (do 27% w 2016 roku) wynika nie z ich rosnącej popularności, ale z tego, że sprzedaż lustrzanek spada. W dalszym ciągu jednak miłośnicy fotografii prawie trzykrotnie częściej kupują lustrzanki (8,27 milionów sztuk w 2016 roku) niż bezlusterkowce.
Absolutnym liderem na rynku jest Canon, który w zeszłym roku osiągnął rekordową dominację – prawie co drugi sprzedany aparat z wymienną optyką (dokładnie: 49,3%) nosił logo Canona! Co ciekawe, wbrew rynkowej tendencji, Canon sprzedał o 2% więcej lustrzanek i bezlusterkowców niż w 2015 roku.
Interesujące jest też porównanie średnich cen aparatów. Jak widać, spadek sprzedaży producenci rekompensują sobie wzrostem ceny egzemplarza. Ta tendencja dotyczy zarówno kompaktów, jak i lustrzanek. Warto zwrócić uwagę, że powodem może być zarówno wzrost cen, jak i rosnący udział w sprzedaży aparatów droższych, a spadająca popularność modeli tańszych i prostszych. Zapewne mamy do czynienia z oboma zjawiskami (co zresztą w ostatnim roku było widać w podwyżkach cen sprzętu). Nie ma co więc liczyć na to, że gorsza sprzedaż aparatów cyfrowych sprawi, że staną się one tańsze – wręcz przeciwnie, im będzie się ich sprzedawało mniej, tym będą droższe.
Warto zwrócić jeszcze uwagę, że w zeszłym roku średnia cena bezlusterkowca wyrównała do średniej ceny lustrzanki. Wygląda na to, że producenci pogodzili się, że bezlusterkowce nie staną się sprzętem masowym, a niższa cena nie zostanie zrekompensowana przez większą liczbę sprzedanych egzemplarzy, więc podnoszą ceny.
Kryzys fotografii czy kryzys producentów aparatów? Z powyższych danych można by odnieść wrażenie, że zainteresowanie fotografią spada. W rzeczywistości nadal sprzedaje się niemal tyle samo aparatów fotograficznych, co w najlepszych latach fotografii analogowej. I choć aparatów cyfrowych sprzedaje się mniej niż kilka lat temu, to nadal rzesza kupujących jest olbrzymia, a fotografia pozostaje bardzo popularnym hobby (i to biorąc pod uwagę fotografię uprawianą aparatami fotograficznymi, a nie smartfonami). Otwartym pozostaje pytanie, czy spadek sprzedaży cyfrówek osiągnął już dno, czy też będzie nurkował dalej. Przekonamy się o tym już… za rok. 🙂
źródło: CIPA.jp