Wygląda na to, że do tradycji konkursu World Press Photo weszło uatrakcyjnianie go kontrowersyjnymi decyzjami. W edycji 2017 drugie miejsce otrzymał irański fotograf Hossein Fatemi za projekt „An Iranian Journey” („Irańska podróż”). Oprócz wersji projektu, którą widać na stronie WPP, można zobaczyć wersję pełniejszą, ze znacznie większą liczbą zdjęć. Czy jednak jest to fotoreportaż, pozostaje kwestią sporną.
W marcu 2017 wykładowca dziennikarstwa i fotograf Ramin Talaie przedstawił raport, w którym zarzucał laureatowi World Press Photo naruszenie etyki dziennikarskiej i złamanie zasad konkursu. Pełna wersja raportu dostępna jest tutaj, a główne zarzuty dotyczą tego, że co najmniej część zdjęć to ustawki. Ramin Talaie powołuje się tu na informacje od osób widocznych na zdjęciach, które relacjonują, że zostały poproszone przez autora projektu o pozowanie. Ponadto Talaie zwraca uwagę na niezgodne z prawdą opisy do zdjęć, a wreszcie wskazuje, że Hossein Fatemi – mężczyzna – nie mógł mieć możliwości wykonania niektórych zdjęć, a przynajmniej nie mógł ich wykonać osobiście w sytuacjach, które nie zostały zainscenizowane. Chodzi tu przede wszystkim o zdjęcia kobiet – w salonie piękności, fotografię rzekomej prostytutki czy kadry z siłowni dla kobiet i przymierzalni bielizny (dwa ostatnie z pełniejszej wersji projektu). W Iranie mężczyzna nie ma wstępu do tych miejsc. Osobnym zarzutem jest spore podobieństwo kadrów z reportażu Fatemiego do innych, wcześniej wykonanych zdjęć.
I co z tego wszystkiego wynikło? Nic.
Lars Boering, dyrektor World Press Photo, powołał specjalną trzyosobową komisję z sobą na czele, która przeprowadziła dochodzenie i uznała, że wszystko jest ok. Nie ma powodu, żeby Fatemiemu nagrodę odbierać, a Ramin Talaie nie był przecież obecny przy robieniu zdjęć (tutaj Boering pominął kwestię informacji od osób przedstawionych na zdjęciach, do których to osób Ramin Talaie dotarł). Boering twierdzi, że komisja z osobami widocznymi na zdjęciach kontaktowała się, ale nie odnosi się do podanych przez Talaie informacji o pozowaniu. A w ogóle to oskarżenia pochodzą od zawistników i sprawa jest zamknięta.
I pewnie jest zamknięta.
Pozytywna w tym wszystkim jest reakcja środowiska fotoreporterów, którzy poczuwają się do odpowiedzialności za dziennikarską etykę. Pozytywne też jest to, że dla fotoreporterów zdjęcia muszą nie tylko być „niephotoshopowane”, ale także nieinscenizowane. Modyfikacje na etapie obróbki wykryć łatwo, natomiast znacznie trudniej zdemaskować ustawki. Może kiedyś jury World Press Photo będzie wyznaczać standardy dziennikarskiej uczciwości.
PS. Zdjęcia powyżej moje, z Omanu i nie mają nic wspólnego z WPP.
PPS. Ten dzwoneczek, który się pojawił prawym dolnym rogu strony, to nic groźnego. Jeśli ktoś chciałby dostawać powiadomienia o nowych wpisach bezpośrednio do przeglądarki, to tym dzwoneczkiem może takie powiadomienia sobie włączyć. Nie wymaga to Facebooka, zakładania konta, podawania maila itp. Łatwo włączyć, łatwo też wyłączyć, jeśli powiadomienia nie przypadną do gustu.