Wygląda na to, że nie tylko producenci sprzętu szykują się na Photokinę. Kilka dni temu pojawił się oficjalnie nowy SNS-HDR – z ulepszonymi algorytmami, większymi możliwościami regulacji wszystkich wszystkości, no i last but not least, szybszy niż poprzednia wersja.
Obecna wersja nosi numer 2.0.1 i wczytuje zdjęcia trochę ponad dwa razy szybciej niż poprzednia: u mnie wczytanie trzech tych samych plików trwa teraz około 30 sekund, kontra ponad minuta na wersji 1.4. Odświeżanie wyświetlania po zmianie parametrów jest nadal natychmiastowe, więc trudno zmierzyć, czy jest szybciej czy nie. No ale szybkość to nie wszystko, a nawet nie to co najważniejsze – przede wszystkim mamy teraz do dyspozycji całe mnóstwo nowych możliwości edycyjnych. Rozrosła się paleta kolorów: oprócz regulacji temperatury i tinty mamy też tradycyjne suwaki RGB, oprócz nasycenia pojawiła się też intensywność – a wszystko to osobno dla świateł i cieni, więc można sobie np. ocieplić i dokolorować same cienie. Jest też kroplomierz do ustalania barwy w konkretnym miejscu i do ewentualnego dopasowania balansu bieli do tego miejsca. Tego mi poprzednio bardzo brakowało: możliwości zobaczenia, jaki jest dokładnie kolor tej czy tamtej rzeczy. Metoda „na oko” bywa bowiem bardzo zawodna. Teraz jest to rozwiązane bardzo elegancko.
Paleta do regulacji jasności i kontrastu rozpadła się na dwie części: podstawową i zaawansowaną. W tej pierwszej mamy normalne suwaczki, przy czym mamy ich więcej niż poprzednio, co sprawia, że… do zaawansowanej można zaglądać rzadko. Jasność i kontrast osobno świateł, cieni oraz tonów średnich ustawia się bowiem w podstawowej. To co jest w tej zaawansowanej? Kontrast miejscowy, detale, intensywność wyrównywania oświetlenia, tego typu rzeczy. Ale przede wszystkim bardzo kolorowo jest, bo do ustawiania tego wszystkiego mamy krzywe na barwnych polach – co oznacza, że każdą zmianę można ograniczyć do wybranego koloru… albo do wybranej jasności, bo pojawił się przełącznik „L” – jak Lightness, czyli jasność. W cieniach więcej detali w brązach, a w światłach gładszy niebieski? Nie ma sprawy.
No i maski są nowe… ha, to są takie maski, że nic tylko maskować. Pędzlem, gradientem, z uwzględnieniem barwy albo nie. Albo z uwzględnieniem takim mniej więcej. Jak zaznaczyć precyzyjnie same witraże? Albo np. samą górę, bez nieba? Machnąć po nich pędzlem i już. Bajka. No i przypominam, że na fragmentach zaznaczonych działają wszystkie, ale to wszystkie narzędzia i suwaki. Nie to co w Lightroomie. Żeby się tu za długo nie rozwodzić, podsumuję pokrótce plusy i minusy nowej wersji SNS-HDR:
Minusy: nie ma odszumiania, usuwania aberracji chromatycznych ani polskiej wersji. Wszystko to jest przewidziane na czas późniejszy.
Plusy: Szybkość, przyjazny interfejs, wykorzystanie prawego przycisku myszki do wielu pożytecznych działań, regulacja parametrów w zależności od barwy i jasności, krzywe tonalne do (prawie) wszystkiego, no i inteligentne maski, dzięki którym zaznaczanie idzie jak z płatka. No i jeszcze jedna ważna rzecz: dla dotychczasowych użytkowników aktualizacja jest za darmo.
Więcej w zanastępnym (bo następny się już drukuje) numerze najlepszego polskiego czasopisma fotograficznego 😉 oraz w najbliższym czasie w moim HDR od H do R – dam znać kiedy skończę jego aktualizację.
Oba zdjęcia tutaj złożone oczywiście nowym SNS-HDR, a zrobione na tegorocznej fotowyprawie islandzkiej. Na górze kościół Hallgrímskirkja w Reykjaviku, na dole kolejne wcielenie góry Kirkjufell.
A z tą Photokiną to był żart.