Powyżej widać, co znalazłem pod choinką. Gapowaty Mikołaj zawieruszył gdzieś jeszcze jedną książkę (pewnie następnym razem książki będzie dostarczał Święty Dron). O zgubie coś napiszę, jak się odnajdzie. Z tych trzech książek dwie to świeżutkie premiery: jedna z listopada, druga z grudnia.
„The Vision” Davida Notona to kontynuacja „Czekając na światło” i „W stronę lepszych zdjęć”, ze strukturą taką, jak druga jego książka. I czyta się równie dobrze, choć czy tak będzie do końca – powiem, jak do tego końca dotrę.
„The Art of the Photograph” Arta Wolfe’a i Roba Shepparda to dla mnie jak na razie album ze zdjęciami Wolfe’a. Tekstu też tam sporo, to jest poradnik, ale czytać jeszcze nie zacząłem, więc nie mam opinii.
Obie powyższe (a i będący jeszcze gdzieś w drodze Gregory Heisler) to, niestety, kolejne pozycje z cyklu „Książki, których nie przeczytamy” – a przynajmniej nie po polsku. Źródła zbliżone do Galaktyki, wydawcy polskich edycji dwóch wcześniejszych „notonów”, dementują, jakoby coś z tego było planowane na nasz rynek.
Do upolowania jest natomiast trzeci z choinkowych prezentów. „Żyjąca Afryka” Steve’a Blooma to prawie niespotykany na naszym rynku album autorski – czyli zawierający nie składankę zdjęć z różnych sztoków, ale efekt pracy, umiejętności i wizji jednego fotografa. Album bardzo interesujący, dobrze wydany, duży formatowo i obszerny (ponad 300 stron). No i teraz najlepsza wiadomość – kosztuje tylko 40 zł. Tak, czterdzieści, a nie czterysta. Dlaczego tak tanio? Bo to wyprzedaż resztek pozycji, która ukazała się w 2008 roku nakładem wydawnictwa Albatros. Pięć lat temu przeoczyłem ten album, teraz się trafił. Mój się trafił w Saturnie we wrocławskiej Magnolii.
Jeśli ktoś jeszcze ma wątpliwości: tak, teraz jest ten moment, że można się chwalić fotograficznymi prezentami. 🙂