Dobra miejscówka to skarb pejzażysty. A jaka jest dobra? Wcale nie taka, z której widać ładny widok. Miejsce, z którego widać ładny widok to punkt widokowy, a punkty widokowe dla fotografa są umiarkowanie atrakcyjne. Dlaczego? Bo nie dają możliwości wykazania się pomysłowością, nie pozwalają na swobodę wyboru pierwszego planu, kontroli perspektywy. Przeważnie też ograniczają co do charakteru oświetlenia – punkty widokowe zazwyczaj dobrze wyglądają tylko o jednej porze dnia, a o innych po prostu prezentują się źle i nie ma nawet co próbować. A przede wszystkim problemem punktów widokowych jest to, że skazują na powielanie kadrów już dawno wykonanych.
To jakie miejsce jest skarbem pejzażysty? Takie, wokół którego można chodzić dookoła, a przynajmniej mieć swobodę poruszania się, pozwalającą fotografować z różnych stron i pod różnym kątem. To pozwala wykorzystać zarówno wschód słońca, jak i zachód, ale także np. o poranku kadrować ze słońcem, pod słońce i jeszcze w oświetleniu bocznym. Świetnie, jeśli można zarówno podejść blisko głównej atrakcji, jak i się oddalić – to daje szansę na wyszukanie swojego własnego pierwszego planu, ale także umożliwia twórcze wykorzystanie perspektywy.
A jak już jesteśmy w ciekawym miejscu, dającym dużą swobodę manewru, to koniecznie tę swobodę trzeba wykorzystać, za pomocą nóg wyszukując swoje własne spojrzenie na to, co może jest znane, ale z pewnością da się pokazać w nowy sposób.
Na zdjęciach most Vasco da Gamy, który można fotografować z obu stron i spod spodu, a o poranku zarówno pod słońce, jak i ze słońcem z boku. Więcej zdjęć mostu w naszej portugalskiej galerii. Pod most wrócimy za dwa lata, bo w przyszłym roku iberyjskie klimaty ponownie w Andaluzji.