Skały i zachód słońca, Wyspy Kanaryjskie

W 8 dni dookoła świata

Relacja z pewnego urlopu

Najdłuższa w historii bloga przerwa wynikła z tego, że po raz pierwszy od niepamiętnych czasów pojechaliśmy na urlop. A ponieważ nie mogliśmy zdecydować się dokąd, więc w ciągu ostatnich 8 dni przelecieliśmy się dookoła świata. Powinniśmy na to poświęcić 80 dni, ale kto ma dziś tyle czasu?

Na urlopie, jak to na urlopie – rano wstawaliśmy na wschód słońca, później pędziliśmy, żeby zdążyć na zachód słońca. Dobrze, że Air Fotezja One wróciła wreszcie z malowania, to jakoś zdążaliśmy. Niedojadając i niedosypiając, ale w końcu urlop to urlop – nie ma dnia bez plażowania.

Prawie jak Studnia Thora, wschód słońca

Niektóre plaże były trudniejsze od innych, ale się nie zrażaliśmy. Przy „Studni Thora” trzeba było uważać żeby nie dać się wciągnąć. Płaska Ziemia to drobiazg, ale wklęsły ocean to już poważna sprawa.

Skały i zachód słońca

Przy australijskich „12 Apostołach” trudno było znaleźć miejsce do rozłożenia parawanu. No i na opalanie, jak widać, trochę się spóźniliśmy.

Jak już byliśmy w Australii, to wpadliśmy do opery w Sydney. A właściwie to tylko na schody opery – nie było odpowiednio krótkiego przedstawienia, żeby nie kolidowało z ciasnym harmonogramem.

W ogóle największym problemem był harmonogram. Żeby wszędzie zdążyć, czasem wybieraliśmy drogę na skróty. Co nie zawsze okazywało się dobrym pomysłem. Jak wtedy, gdy mało znana odnoga Kanionu Antylopy…

…wyprowadziła nas na Machu Picchu.

A że w planach mieliśmy jeszcze skalne łuki Utah…

…to musieliśmy wrócić tą samą drogą, przedzierając się przez lasy deszczowe i kilka razy forsując Amazonkę.

Szukając idealnej plaży, przeszliśmy Saharę.

Jednak marokańskie wybrzeże nieco nas rozczarowało – wiatr co chwila porywał nam parawanik, a fale zalewały grajdołek.

W końcu jednak znaleźliśmy idealną plażę na wybrzeżu Chile. Szeroką, piaszczystą i pustą. Prawie nie brakowało nam straganów z piwem i smażonymi rybami.

PS. A tak całkiem serio, to żadne zdjęcie nie zgadza się z opisem, a wszystkie przedstawione miejsca znajdują się na względnie niewielkim obszarze w jednym z krajów europejskich. Można zgadywać w którym. 🙂

Prawdą jest natomiast, że wszystkie fotografie zrobiliśmy w ciągu poprzedniego tygodnia. No i że już wróciliśmy, więc będzie nas więcej na blogu i na Fotezji.