Toskania, pejzaż, fotowyprawa

Ogniskowa na toskańskie pejzaże

Aneks poniżej. Na pytanie o obiektyw do fotografowania krajobrazu zazwyczaj pada standardowa odpowiedź: „szeroki, bardzo szeroki lub ultra szeroki”. To rzadko kiedy jest dobra odpowiedź, a w przypadku toskańskich pejzaży – byłaby wyjątkowo fałszywa. Owszem, pewne typy ujęć pejzażowych robi się krótkimi ogniskowymi, ale fotografia krajobrazowa to nieco więcej niż jeden schemat kompozycyjny. A Toskania… jest szczególna. Od dawna mówię, że w pejzażu używa się wszystkich ogniskowych, ale w Toskanii zastosowanie mają te długie i najdłuższe. Tam nie jest łatwo o jakiś dobry pierwszy plan blisko, natomiast te wszystkie wzgórza, domki i cyprysy fotografuje się z góry – ze szczytu sąsiedniego wzgórza, miejsca często odległego od głównego motywu o setki lub tysiące metrów, więc możliwość „wycięcia” odpowiednio małego fragmentu widzianej sceny staje się kluczowa.

Toskania, pejzaż, fotowyprawa

Powyższe zdjęcie zostało zrobione na ogniskowej 400 mm i odrobinę jeszcze przycięte z dwóch boków. Powtórzę: ogniskowa 400 mm na matrycy APS-C, czyli odpowiednik 640 mm na pełnej klatce! Tego typu zdjęć na ogniskowej 400 mm mam jeszcze trochę, parę razy przydałoby się znacznie więcej, choć oczywiście były też kadry na krótsze ogniskowe: 300, 200, a niekiedy nawet 100 mm. Poniżej 100 mm praktycznie nie robi się tam ujęć krajobrazowych, a szerokie obiektywy przydają się dopiero w miasteczkach.

Czy 400 mm da się czymś zastąpić, jeśli kadr będzie wymagał silnego przycinania? Tak, da się zastąpić przycinaniem pikseli w obróbce. Nie da się natomiast zastąpić przez podejście bliżej z krótszą ogniskową, bo raz, że podchodząc zmieniamy relacje przestrzenne (czyli: domki i cyprysy nam się rozjeżdżają i są coraz dalej od siebie), a dwa, że wymagałoby to helikoptera, bo jak się stoi na szczycie wzgórza, to „bliżej” oznacza również niżej.

Ogniskowa 400 mm jest przydatna, ale niekonieczna. Amatorskie 70-300 też będzie ok, różnica w kadrze między 300 a 400 mm nie jest duża i da się nadrobić przycinaniem paru megapikseli – dla galerii internetowej z pewnością wystarczy. Przyda się natomiast dużo megapikseli, co pozwoli z większą swobodą traktować ograniczenia w obiektywach.

Toskania ma też swoje preferencje matrycowe: tutaj APS-C jest bardziej praktyczne niż pełna klatka, a bardziej upakowana matryca daje większe możliwości niż aparat tworzący pliki o mniejszej rozdzielczości. Jeśli ktoś przed wrześniową fotowyprawą do Toskanii wybiera się na zakupy i jest zdecydowany na pełną klatkę, to 36-megapikselowe D800 sprawdzi się lepiej niż 16-megapikselowe D4. I nawet jeszcze na jakiś dłuższy obiektyw zostanie. 🙂

PS. Drobny aneks i bonus. Rozważania o wyższości D800 nad D4 (w toskańskich pejzażach) powinienem zakończyć wnioskiem, że oba te pełnoklatkowce bije na głowę Nikon D3200, ewentualnie D5200 czy D7100 – 24 megapiksele (więc w razie potrzeby jest z czego wycinać), mała matryca (a więc większy zasięg teleobiektywów), a toskański pejzaż nadal się nie rusza, nie ucieka, nie wymaga ani wysokiego ISO, ani szybkiego autofokusa. Aparat nie musi być szybki, nie musi mieć rewelacyjnego wysokiego ISO, ale to bazowe to jednak powinno być co najmniej przyzwoite.

No i czas na bonus. Poniżej toskański pejzaż w wykonaniu Ewy. Jest duuużo nieba, linia horyzontu blisko dołu kadru. Tak często wyglądają ujęcia zrobione obiektywem szerokokątnym, który nie kompresuje przestrzeni. No i tutaj rzeczywiście użyty został obiektyw szerokokątny – tylko to był toskański szeroki kąt. 😉 Użyta tu ogniskowa to 183 mm na matrycy APS-C.
Toskania

    1. Nie, ja nie sugeruję przypadkiem. 🙂 Ale jeśli życzysz sobie sugestię, to np. można by się zastanowić na zabieranie na poranne plenery Nikona D800 od pewnego śpiocha, który i tak nie będzie w tym czasie z niego korzystał. 🙂

  1. No własnie, Pan to jakiś niezdecydowany, raz kupujcie, innym razem nie kupujcie 😉 Ale przynajmniej wiem dlaczego nie jade do Toskanii – nie mam 400 mm 😀

    1. Ja nie mówię ani żeby coś kupować, ani nie kupować. Ja tylko nieśmiało sugeruję, żeby przed kupnem zastanowić się, czy zakup coś zmieni w fotografii kupującego. Przeważnie nie zmieni, ale czasem jednak tak.

  2. Obiektyw na telekonwerterze może pozwolił by mi na wyjazd do Toskanii, ale nie mam 36 megapikseli i dlatego, tak jak Andrzej, nie jadę 😉
    Andrzej, jak tak dalej będziemy pisać, to chyba część uczestników się wypisze z fotowyprawy 😉 Słyszałem, że Darek używa już prawniczych kruczków, zeby odkręcić swoje transakcje… 😉

  3. O, to jest dobra idea! Szczególnie D7100 (piksele i mnożnik). A przy tym jak filmy kręci! Podobno lepiej niż D4 ;-P. Poważnie!

  4. Swietny pomysl, w zamian ja pozycze sobie D4 na Festiwal Wegetarianski w Phuket:)
    A tak serio: chyba trafia mi się dobry pretekst, żeby kupic telekonwerter do 70-200.

  5. Pytanie do Piotra i Ewy a także innych uczestników fotowyprawy. Jakie miejsce w którym byliście (miasteczko lub jego okolice) uważacie za najładniejsze, z takimi klasycznymi toskańskimi pejzażami? (zielone pagórki, domki z pomarańczowo – sienową dachówką, cyprysy, etc.

    1. Okolice Pienzy, praktycznie można fotografować z murów otaczających miasto (tylko trzeba mieć długi obiektyw 🙂 ). Poza tym San Gimignano ma też ładne pejzaże wokół miasta.

  6. Piękne zdjęcia i zarazem ciekawy tekst o ogniskowych. Trochę żałuję że z Wami tam nie byłem. Ale niestety muszę inaczej sterować swoim wolnym czasem. Pozdrawiam.

    1. No tak, na wrześniową Toskanię to już zresztą nie ma wolnych miejsc, natomiast całkiem nieoficjalnie mogę zaprosić na wiosenną lub jesienną Toskanię 2014. Ale to na razie tajemnica. 😉

  7. To wiemy co do Toskani…ale to na przyszłość. A co do Gruzji? Czy wybierajac sie bez tele bedzie sie bardzo poszkodowanym? Moj gorny zakres do 7D to 24-105mm/4

    1. No niestety, brak długich będzie ograniczał możliwości. Sytuacja fotografowania ze wzniesienia przeciwległego stoku góry to jedna kwestia, ale także przy detalach architektonicznych długie ogniskowe się przydadzą. Można oczywiście później wycinać fragment zrobionego zdjęcia, ale będzie to kosztem jakości i możliwości zrobienia dużych powiększeń.

  8. Może spróbuj wypożyczyć jakieś dłuższe tele. Nawet tani 55-300 będzie lepszy niż nic.

    1. Wzrokowiec ma rację. Tani teleobiektyw da znacznie większe możliwości niż brak obiektywu i składanie na jakieś L-kowe cudo kiedyś. W zastosowaniach podróżniczo-krajobrazowych teleobiektyw nie musi być drogi – nie potrzeba f/2.8 an szybkiego AF. Przy niewielkim budżecie – okolice 1000 zł – można sobie poradzić za pomocą canonowskiego EF-S 55-250 IS – owszem, jest plastikowy, kręci przednią soczewką (co utrudnia korzystanie z polara) i pewnie nie przeżyje tak długo jak solidniejsze obiektywy, ale po przymknięciu do f/9 da przyzwoite efekty, zwłaszcza przy fotografowaniu ze statywu (choć stabilizację optyczną też ma).

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *