Zestaw popularnych filtrów do edycji zdjęć Nik Collection ma coraz bardziej burzliwy życiorys. Przypomnijmy: lata temu był to awangardowy, profesjonalny produkt uzupełniający Photoshopa, wybitnie ułatwiający edycję i kosztujący grube dolary.
Mimo grubych dolarów, jakoś tak coraz słabiej się rozwijał. Na początku roku 2016 już wcale nie był awangardowy, profesjonalny też nie do końca, ale wciąż przynajmniej część filtrów mocno ułatwiała i/lub przyspieszała edycję zdjęć.
Dobry wujek Google i jego cukierki
I wtedy właśnie Nik Collection zostało przejęte przez Google i… zaczęło być rozdawane za darmo, o czym już kiedyś wspominaliśmy. To z jednej strony ucieszyło potencjalnych użytkowników, którzy do tej pory nie zdecydowali się wybulić 150* dolarów za zestaw pluginów, a z drugiej – zirytowało tych, którzy te dolary wcześniej jednak wybulili. Google obiecywało utrzymanie Nika, ale jakoś tak się złożyło, że do żadnego szczególnego rozwoju nie doszło. Co działało, to działało, a jak się pojawiły niekompatybilności z nowszym oprogramowaniem, no to niestety, mówi się trudno. Przecież nie możecie się, drodzy użytkownicy, domagać czegokolwiek w związku z programem, który daliśmy wam za darmo! (I przemilczamy tych, którzy byli szybcy i już wcześniej program kupili. To było dawno i nieprawda, poza tym oni zapłacili komu innemu a nie Guglowi, więc w sumie naprawdę trudno się dziwić.)
DxO zbiera, co zostało
Półtora roku później, w październiku 2017, Google odsprzedał nieco już zwietrzałą zabawkę firmie DxO, która miała całkiem dobrego rawera, ale nie miała do niego narzędzi do korekcji miejscowej. DxO wykonało parę ruchów: do swojego rawera dodało Nik-ową technologię korekcji miejscowej U-point, dzięki czemu zyskał on bardzo wygodne narzędzie i nową nazwę DxO PhotoLab. Niestety, nie umożliwiło integracji całego Nik Collection z tym swoim rawerem, co byłoby logicznym krokiem. Obiecało też, że dotychczasowy Nik nadal będzie dostępny bezpłatnie – i przez pewien czas był, wystarczyło podać maila i pobierać. Aż do teraz.
Nik Collection by DxO
Kilka dni temu na stronach DxO pojawiła się nowa wersja Nik Collection i… znikła stara. Nik 2018 znowu jest płatny, ale tym razem tylko przyzwoite 50 euro (na razie, bo za chwilę cena wzrośnie do 70 euro). Chociaż… co do tej przyzwoitości, to zdania są podzielone, bo „nowy” zestaw pluginów nie zawiera niczego nowego. Podobno naprawiono błędy, przerobiono program na 64-bitowy i poprawiono kompatybilność z nowymi wersjami programów-gospodarzy (czyli Photoshopem CC, Lightroomem Classic CC i najnowszym PS Elements), ale użytkownicy meldują, że nie widzą różnicy, bo i tak wcześniej z tymi programami działało, a szybciej też jakoś chodzić nie chce. Być może niektórzy użytkownicy Maców rzeczywiście potrzebują poprawy kompatybilności. Osobiście nie sprawdzałam nowej wersji (stara jest wystarczająco kompatybilna jak dla mnie), tym bardziej, że Nik 2018, zamiast przejmować ustawienia i preferencje poprzedniej wersji, resetuje je. Jeśli ktoś jeszcze nie ma darmowego Nika, a chciałby, to póki co, można go jeszcze znaleźć na stronach zbierających oprogramowanie. Linków nie podam, bo sytuacja może być bardzo dynamiczna, a dzisiejszy link może się okazać jutrzejszym komunikatem 404 Nie Ma Takiej Strony – pytajcie Googla o Nik Collection 1.2.11.
Filtry Nik, choć dość stare, wciąż są interesującą pozycją w fotograficznym arsenale. Dla zainteresowanych niedługo pojawią się na Fotezji instrukcje użycia najciekawszych modułów; tutorial Silver Efex Pro już tam wisi. Zdjęcia w tym wpisie pochodzą ze Szkocji, a edytowane były z użyciem Silver Efex Pro z Nik Collection by Google.
*150 to było tuż zanim Google przejęło program, wcześniej było spooooro więcej.